a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 3


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyNie 19 Mar 2023, 20:18

Skupił się uważnie na słowach wampira i tym, co pokazywał na mapie. Wilcze patrole faktycznie komplikowały całą sprawę, jednakże jeśli faktycznie wszyscy z Fostern będą zainteresowani walką Flyna z Leah... to mogłaby być dla nich jedyna najbezpieczniejsza okazja na wejście na Ziemie Niczyje bez strachu, że doszłoby do ataku na nich ze strony wilczego patrolu. O wampiry i łowców się nie martwił, bo założył, że raczej nie zaatakują go, gdy będzie w ludzkiej postaci. Zwłaszcza gdy będzie w towarzystwie Victora. Skoro był zaufanym człowiekiem Virgo i zarządcą przynajmniej dwóch magazynów, musiał być znany wśród swoich, prawda? Bardziej niezadowolony niż te komplikacje i prawdopodobnie brak możliwości oglądania walki Leah od samego początku, był, gdy usłyszał o śmierci jeszcze jednej, niczemu niewinnej kobiety. Przykro się o tym słuchało, jednakże nie pozwolił sobie zbytnio odpłynąć myślami na te mroczne, zdradliwe wody, słuchając wampira dalej.
- Wiadomo co to za zapach? - zapytał, starając się odepchnąć od siebie pytanie, dlaczego miałby chcieć unikać swoich zapalników? To... wskazywałoby na to, że nie chciał nikogo skrzywdzić. Może i się nie kontrolował albo przez stres nie był do końca świadom tego, co się z nim działo, ale... Zabił jego ukochaną! Nie mogło mu to ujść płazem. Zawarczał pod nosem, lecz zaraz się opanował.
Zamyślił się po informacji o tym, że syreny go płoszyły. To by tłumaczyło, czemu od razu uciekł, gdy zaczęła nadjeżdżać pomoc na syrenach do jednookiego i Karan. Tłumaczyłoby też... dlaczego żadne władze nie były w stanie choćby przypadkowo się na niego natknąć. Spojrzał na Victora pochmurnym, niezadowolonym wzrokiem, gdy zasugerował, że mogliby to wykorzystać na swoją korzyść, gdyby coś poszło nie tak. Jednooki... nie dopuszczał do siebie, że coś mogłoby się nie udać. Choćby konał, nie pozwoli temu potworowi tym razem uciec!
Patrzył uważnie na mężczyznę, widząc, że ten... jakby chciał coś powiedzieć. Przekrzywił nawet lekko głowę, gdy kazał mu za sobą po prostu iść, ale pokręcił tylko głową i zrobił to bez zbędnej dyskusji.
- Myślałem, że to będzie zwykła, prosta proteza... co najwyżej na jakimś nieskomplikowanym zatrzasku, by móc ją bez problemów i szybko odczepić w razie potrzeby - powiedział, idąc za Victorem. Początkowo był mocno zaciekawiony, ale teraz gdy się przespał i... wampir nadal utrzymywał, że to będzie coś specjalnego i to nie był kiepski żart, zaczął się naprawdę intensywnie zastanawiać i trochę niepokoić, na co wpadł krwiopijca.
Serce i głowa. Ten pierwszy był dość problematycznym punktem, bo serce było osłonięte przez żebra, głowę... znacznie bardziej było uszkodzić. Wypalił sobie tę informację w pamięci, od razy się spinając i jeżąc mimo ludzkiej postaci, gdy coś zaczęło się wściekle rzucać po drugiej stronie drzwi.
- Czekaj... CO?! - spojrzał gwałtownie na wampira nadal zaskoczony, tym co się działo po drugiej stronie drzwi. Westchnął jednak zaraz i zdjął buty oraz bluzę, którą miał na sobie i koszulkę. Spodnie same się z niego zsunęły, gdy przybrał wilczą postać, w której spojrzał na wampira, jakby miał się zaraz dowiedzieć, że to tylko żart.
Kiedy jednak drzwi się zaczęły otwierać, zastrzygł uchem i zareagował instynktownie, nawet szybciej niż zdążył pomyśleć, czy się zorientować w sytuacji. Rzucił się na wybieg, uderzając z całej siły głową w stwora, który prawdopodobnie chciał wykorzystać moment otwartych drzwi, by zaatakować osoby po drugiej stronie i uciec. Jednooki stanął między potworem a drzwiami, z uniesionym ogonem i szczerząc ostrzegawczo kły. Bestia czy nie... nie chciał mu zrobić zbytnio krzywdy. Jedynie w ramach samoobrony, czy aby tamten sam zrezygnował z dalszej konfrontacji. Jeśli jednak nie było innego wyboru i poczuł się naprawdę zagrożony... Wgryzł się w gardło potwora, gdy ten postanowił się znów rzucić na poranionego lekko wilka i przetoczył się z nim po ziemi. Gdy ten znalazł się pod nim, stanął na nim swoją łapą, by go przytrzymać i z całej siły poderwał swój pysk do góry, by oderwać mu głowę.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyNie 19 Mar 2023, 21:56

Zdecydowanie, w przeciwieństwie do ludzi Roberta, oni byli w tej komfortowej sytuacji że nie musieli obawiać się łowców i wampirów. Ich pani miała swoje układy z tymi drugimi, spodziewał się że bez gadania na jej prośbę zrezygnują w tym czasie z patrolu, zawsze potrafiła ich jakoś urobić.
- Zdarzyłem przeczytać tylko część notatek... Z tego co zrozumiałem uczyli go ataku agresji przy kobietach. Zapach był przypadkowym zapalnikiem... Nastrzykiwali go jakąś substancją... Skojarzył jej zapach z bólem więc im dłużej to trwało tym bardziej agresywnie reagował na kolejne porcję. Robert pisał o tym jako nieprzewidzianym "dobrym" zwrocie akcji. - odpowiedział wyczerpująco na pytanie Rivera.
Na tyle ile mógł, minął ledwo jeden dzień więc i tak cieszył się z postępów jakie udało się osiągnąć... A mieli jeszcze czas. Gdy schodzili już na dół rozmawiając o protezie Victor pstryknął palcami jak by chciał znać Riverowi że idzie właściwym tokiem myślenia.
- Odczepić. - skupił się na tym słowie i na chwilę zatrzymał by spojrzeć na jednookiego.
- Twoim problemem nie jest wybrakowana ludzka postać. Tylko wybrakowana wilcza. Masz walczyć z pieprzonym wilczym mutantem. Po co ci ręka? Nie... Potrzebujesz pazurów, a przede wszystkim stabilnej postawy. Vi jest czystokrwistą... Urodziła się wampirem nie stała tak jak ja... Tacy jak oni mają wiele specjalnych zdolności. Między innymi może używać czegoś co przypomina pazury. Jednak jest to bardzo wyczerpujące. Dlatego jakiś czas temu stworzyli dla niej rękawice zakończone srebrnymi pazurami. Żeby się utrzymywały materiał idzie po całej ręce i jest zapinany o szyję. George uważa że może zrobić protezę łapy o podobnym montowaniu. - wyjaśnił i wrócił do dalszej drogi.
Reakcja Rivera zdecydowanie rozbawiła Victora, spojrzał jednak jedynie na niego z wyczekującym spojrzeniem. Gdy ten zaczął się rozbierać osobiście podszedł pod drzwi aby w odpowiednim momencie je otworzyć.
- Uważałeś że to będzie lekcja w klasie? Biorąc pod uwagę twoje zaległości lepiej żebyś szybko przyswoił praktykę. Poznaj starego Grota. - zaanonsował z iście dwornym akcentem i otworzył drzwi gdy River był już w wilczej postaci.
Dobry ruch że od razu uderzył w bestie bo ewidentnie Grot pisał się na spacer na zewnątrz. Jednak gdy oboje byli już w środku, Victor najnormalniej w świecie zamknął drzwi i podszedł do krat niczym cezar na igrzyskach. Co zaś tyczy się Grota... Był po pierwsze paskudny, po drugie wielki a po trzecie śmierdział niczym trup którym się żywił.
- To tylko ghul... Nie ma zębów ani pazurów, więc to taka mała rozgrzewka. - krzyknął wampir widząc jak River szczerzy kły.
Faktycznie ghul ryknął ale jego paszcza była pusta, dziąsła zdobiły jedynie blizny. Co nie znaczyło że zacisk szczęk nie zaboli. W łapach natomiast brakowało ostatnich części paliczków, chociaż siła jego uderzenia mogła być niebezpieczna.
- Porusza się podobnie do wilkołaka... Moze chodzić na czterech i dwóch łapach. Wiesz jaki jest problem z uderzeniem w serce? Trudno się do niego dobrać... A żeby uderzyć w głowę najpierw musisz uniknąć broniącej jej zębów. Unieruchom go... Przewróć, uszkodz kości lub ścięgna łap... Znokautuj... Nie skupiaj się na samym celu ale najpierw zapewnij sobie bezpieczny dostęp. - instruował go niby trener w narożniku.
Grot za to nie czekał i nie miał zamiaru się poddawać, był większy niż River, ale zdecydowanie inteligencji mu brakowało. Zaszarżował na wilka niczym byk. W tym momencie gdyby River próbował zawisnąć u jego gardła został by stratowany. Skutek tego był taki że stwór uderzył w niego obijając go o sciany klatki... Tyle że sam odbił się od niej z rozpetu i lekko chwiejnym krokiem zatoczył do tyłu. Victor aż gwizdnął.
- Cały jesteś?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyNie 19 Mar 2023, 22:56

- Po prostu świetny zwrot akcji. Najlepszy wręcz - mruknął, jakoś nie potrafiąc wykrzesać z siebie choćby odrobiny entuzjazmu na wieść, że przez przypadek porąbany doktorek wpadł na tak genialny efekt uboczny. Domyślał się jednak, że im dalej w tę dokumentację Victor się zagłębi, tym więcej podobnych "smaczków" wyjdzie na jaw. Nie był jednak zły o to na Victora, w końcu to było jego część w tej misji. Nie mógł też uniknąć rozmawiania o tym, bo przecież miało mu to ułatwić całe starcie, by móc wyjść z niego w miarę bez szwanku.
Kiedy szedł za wampirem, słuchał go uważnie odnośnie tego, co mężczyzna wymyślił, jednak nawet pomimo najszczerszych starań... Nie do końca go rozumiał. Osobiście uważał, że to właśnie w ludzkiej postaci najbardziej mu się przyda pomocna dłoń, a nie w wilczej. I co mu przeszkadzało w jego postawie? Dobrze sobie przecież radził na trzech łapach. Może nie był zbyt szybki i miał nieco obniżoną zwinność, zdecydowanie bardziej skupiając się na utrzymaniu równowagi, ale... jakoś sobie dawał radę.
- Przekonamy się, co z tego wyjdzie - odpowiedział dyplomatycznie w myśl starej zasady, by nie wybrzydzać, póki się czegoś nie spróbuje. Aż przypomniało mu się jaką batalię przeprowadzała z nim Mira, gdy był mały i zjadał bez gadania wszystko z wyjątkiem warzyw. Teraz był dorosły i już nie miał takiej awersji do zielonego. Oczywiście, że wolałby coś lepszego, ale nauczył się jeść wszystko, co miał na talerzu.
Zawarczał cicho na wampira i spojrzał na niego z niepocieszonym wyrazem pyska, gdy Victor z niego zakpił przed wpuszczeniem na wybieg. Nie było jednak czasu, by się kłócić czy dyskutować, bo stwór z wybiegu już się szykował do małej wycieczki. W pierwszej fazie walki starał się utrzymać dystans i poznać sposób walki oraz zachowanie ghula. Początkowo był poirytowany, że wystawił go do starcia na śmierć i życie z pozbawionym zębów i pazurów stworem. To było upokarzające, jakby co najmniej z dziadkiem walczył. A przynajmniej myślał tak, dopóki nie poczuł na własnej skórze, że to nie jest cuchnący, wątły starzec.
Gdy uderzył z impetem o ścianę klatki, czuł, jak odebrało mu dech. Ba! Można było powiedzieć, że czuł, jak żebra odbijają mu się od przodu klatki piersiowej, by uderzyć w tył i wrócić na miejsce. To nie było przyjemne.
Wziął głęboki wdech i pozbierał się z ziemi, otrzepując czarno-szare futro z brudu. Nie spuszczał spojrzenia z ghula, a jedynie obrócił lekko ucho w stronę Victora, gdy usłyszał jego pytanie. Szczeknął mu donośnym, stanowczym tonem i tym razem to on zaszarżował na potwora, by dobrać mu się do wrażliwych punktów, póki leżał. Nie miał żadnego pomysłu, jak mógłby przebić się przez naturalną ochronę serca, którą stanowiły żebra, postanowił więc skupić się na głowie, uznając ją zwyczajnie za łatwiejszy cel.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyNie 19 Mar 2023, 23:35

Nie skomentował. Nie dlatego że nie podzielał opinii Rivera, zwyczajnie nie był przyzwyczajony do takiego uzewnętrznia swoich emocji. Stało się... I nie ważne jak bardzo wściekał się River, jak bardzo wściekał się on czy sama panienka... Sama złość nic nie dawała. Nie odbierał też gniewu jednookiego personalnie, on jedynie studiował notatki... Niestety, jedyny błąd z jego strony przez który swoją drogą i tak czuł się winny to nie domyślenie się że Robert coś kombinował. Co do postawy... Zdecydowanie Victor miał odmienną do niego opinię. Trzynogiego wilka łatwiej było wytrącić z równowagi, musiał używać większej siły w pozostałych lapach by się normalnie poruszać. Był pod wrażeniem tego jak River biegał czy skąpał... Ale pytanie... Jak by było gdyby korzystał z pełnego potencjału kończyn? Być może uda im się przekonać. W końcu nie polował na sarnę, a na mutanta. Wampir oparł głowę na ręce przyglądając się jak wilk wstaje. Po części... Tak, wystawił mu do walki pokaleczonego starca, jednak jeśli nie dawał sobie rady z nim, z tamtym stworem tym bardziej. Nie poradził sobie ostatnio... A miał do dyspozycji wszystkie łapy i wsparcie żony... Okrutne ale Victor zwyczajnie miał trzeźwe podejście. River nie miał doświadczenia w walce w wilczej postaci... A ludzka, litości... Stary Grot zakołysał się i usiadł trzepiąc głową aby rozwiać lekkie oszolomienie. Nie był wymagającym przeciwnikiem ale zdecydowanie nie wybaczał braku skupienia. Szarża w tej chwili była dobrym posunięciem. Z łatwością w niego uderzył tak że Grot przez Drobną chwilę wylądował na grzbiecie. Instynktownie jednak od razu usiłował wstać.
- River skup się! Używaj wszystkich atutów. Masz zęby, pazury i siłę. - krzyknął widząc jak usiłuje uderzyć w głowę.
Stwor jednak zaczął się kulić zwijając w klebek i zasłaniając łapami, co chwilę machajac którąś jak by odganiał nią muchę. Ryczał przy tym próbując wystraszyć przeciwnika.
- Marnujesz masę czasu i energii... Nie kąsaj... Nie próbuj szybko zakończyć walki myśl! Jak złapiesz w zęby łapę i zrobisz przewrót z łatwością wyłamiesz ją ze stawu! - kontynował swój monolog przyglądając się starciu i obchodząc wybieg do okoła.
Trudno powiedzieć czy Grot zrozumiał przesłane instrukcje, czy może szarpiący go wilk aż tak go zdenerwował. Ale do kolejnego zamachu podniósł się żeby zwiększyć zasięg i uderzył Rivera w pysk tak że aż zadzwoniły mu zęby.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPon 20 Mar 2023, 00:36

Powoli zaczynał się irytować. Początkowo myślał, że gdy dobierze się ghulowi do gardła, albo spróbuje zaatakować w głowę, skończą tę całą farsę i będą mogli ruszyć dalej. Z... godniejszym przeciwnikiem niż bezzębny trupojad. Niestety łatwa z pozoru walka zaczęła się zdecydowanie za bardzo przedłużać. Nie tak miało być. Ten śmierdziel powinien już leżeć martwy. Z każdą chwilą frustrował się coraz bardziej, a krzyki wampira wcale nie pomagały. Przecież używał zębów i co mu to niby dawało? Jako człowiek mógłby poczęstować tego potwora ołowiem albo praktycznie bez większego trudu przebić go na wylot, gdyby miał jakąś ostrą, długą broń. Mieliby to już z głowy. A tak? Musiał się męczyć w tej przeklętej, włochatej formie. Dlaczego niby tak miał walczyć?
Zawarczał jeszcze bardziej niezadowolony, gdy ghul się skulił i już w żaden sposób nie mógł się do niego dobrać. Jedynie mógł go poszczypać czy pozdzierać skórę, ale to nic nie dawało. Odskoczył od stwora, gdy ten zaczął machać ręką i zaczął go okrążać powoli, szukając idealnego punktu dla siebie i okazji. Jeszcze te uwagi wampira... sam przecież dobrze wiedział, co miał robić, miał pozbyć się tego czegoś i móc ruszyć dalej. Nie mógł się jednak skupić, gdy Victor nie dość, że go krytykował, to jeszcze mówił co i jak miał zrobić. Miał własny rozum, nie musiał słuchać mężczyzny.
W pewnym momencie nawet odwrócił się w jego stronę i zaszczekał kilka razy, groźnie szczerząc kły i warcząc na wampira. Nie był to jednak najlepszy pomysł, bo ghul najwidoczniej był inteligentniejszy, niż wyglądał, skoro wykorzystał okazję, by z całej siły uderzyć jednookiego. Wilk pisnął, myśląc tylko o tym, by zwiększyć odległość od ghula i otrząsnąć się po tym ataku. Zaczął szukać czegoś, czym mógłby się przebić przez klatkę piersiową i to zakończyć, ale niestety nic nie znalazł, a bardzo dokładnie omiótł spojrzeniem cały wybieg. Z postawy ofensywnej, przeszedł do defensywnej, stając przy tym na tylnych łapach i zmieniając formę na bardziej hybrydalną. Niby czemu miał szybko nie kończyć walki? Przecież o to chodziło, po to tu byłby jak najszybciej pozbyć się tego pieprzonego wilkołaka, dostarczyć głowę Virgo i może... udałoby mu się zdążyć, chociażby na końcówkę walki Leah z Flynem.
Rozkojarzył się. Znowu odpłynął myślami poza tu i teraz, choć ghul skutecznie sprowadził go z powrotem na ziemię. Coraz bardziej przestawało mu się to podobać. Odetchnął głęboko i skoczył do ataku na nogę ghula i to z takim impetem, że zatrzymał się dopiero kilka za potworem, szykując się do przeorania mu pazurami grzbietu. Musiał się streszczać, jeśli chciał jak najszybciej się wszystkiego nauczyć i w miarę szybko móc znowu stanąć naprzeciwko tamtego wilkołaka.
- Już ja ci pokażę, że umiem sobie doskonale poradzić bez wskazówek - burknął pod nosem do samego siebie, znów próbując załatwić sprawę z ghulem po swojemu, jakby za punkt honoru postawił sobie nie słuchanie dokładnych instrukcji wampira.
Był uparty i zamierzał postawić na swoim. Nie przynosiło to dla niego żadnych korzyści, a jedynie na tym tracił. W tym przypadku czas i siły. Kiedy jednak to się nadal przedłużało... w końcu, z ogromnym bólem postanowił ustosunkować się do poleceń wampira, aby wyłamać ghulowi kończyny.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPon 20 Mar 2023, 06:32

Victor również zaczynał się irytować... River usilnie ignorował wszystko o czym mówił. Ta walka skończyła by się dawno gdyby tylko myślał a nie bezmyślnie atakował. Tracił czas... I bezcenne w trudnych walkach siły. A gdyby stwór miał zęby? Gdyby miał swoje pazury? Pewnie już dawno musiał by interweniować. Coraz bardziej rozumiał co wydarzyło się podczas jego walki z mutantem. Szarpał go powierzchownie podczas gdy tamten doskonale wiedział jak uderzać. Niespecjalnie palił się do powtórki z rozrywki tyle że z nimi jako z widownią. Gdy River warczał niczym wściekły owczarek obchodząc swoją ofiarę, wampir wyjął sobie papierosa i na chwilę oparł się plecami o wybieg żeby na spokojnie odpalić. Odetchnął wypuszczając dym z papierosa i wrócił do widowiska akurat jak River dostał w łeb.
- Świetna robota, właśnie zginąłeś w prawdziwej walce mniej więcej drugi raz. Trzeba było powiedzieć, że jest tak źle, że musimy zacząć od manekina jak z psem obronnym. - rzucił zirytowany widząc jak wilkołak rzuca się do szarpania mięsa z przeciwnika. Wilcze pazury zatopiły się w odsłoniętych plecach. Ghule były... Wyjątkowo nieprzyjemne, pazury wchodziły w ciało niczym gnijące mięso. Tyle że River miał tylko trzy łapy, gdyby miał komplet mógł zadać więcej obrażeń w jednym czasie. Teraz raniony stwór okręcił się i zaczął wycofywać klapiąc paszczą w stronę przeciwnika. Wycofał się aż pod małe drzwiczki po drugiej stronie wybiegu. Przejście do klatki. Gdy River nie odpuszczał ten znów zaszarżował, przez ranę na plecach był jednak wolniejszy, River zdołał odskoczyć i jeśli tylko chciał złapał za kończynę. Już samo to... Skutecznie wytrąciło bestie z równowagi, obrót który mógł przypominać krokodyla łapiącego ofiarę przy pomoce wilczej siły skutecznie wyłamał łapę. Rozległ się głodny trzask i ryk bólu. Ghul był nie mógł wstać i utrzymać równowagi, co więcej sam ból tak go zajmował że zapomniał o osłanianiu głowy. Gdyby River teraz spróbował mógł ją zmiażdżyć jak orzeszka, odgryźć lub oderwać jednak wtedy.
- Zostaw... Wystarczy. - Warknął w jego stronę Victor wchodząc na "ring".
- Nie zapominaj że to tylko ćwiczenia, Grot jest własnością panienki którą łaskawie nam pożyczyła. To nie on jest twoim celem chociaż wydaje mi się że na jakiś czas zapomniałeś o tym. - dodał, a drzwiczki do klatki ghula otworzyły się.
Jeśli tylko River usłuchał, stwór popiskując i powłucząc nogą usiłował się za nimi schować.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPon 20 Mar 2023, 15:42

Czego niby Victor się od niego spodziewał, każąc mu walczyć z tym trupojadem w wilczej postaci? Logiczne przecież było, że przeciwko czemuś takiemu dużo skuteczniejsza byłaby jakaś broń. Jak niby miałby z nim wygrać, nic nie mając, nie znając przeciwnika... Nie wiedząc w ogóle czy miał pozbyć się na dobre swojego obecnego przeciwnika, czy tylko uszkodzić na tyle, by ten sam zrezygnował z dalszej walki. Był kompletnie nieprzygotowany, a wampir oczekiwał od niego nie wiadomo czego.
Był wściekły. Na tego ghula, na Victora... i na samego siebie. Skoro nie dawał sobie rady z okaleczonym, starym i praktycznie nieszkodliwym potworem, jak miałby pokonać tę włochatą maszynę stworzoną wyłącznie do zabijania? Najgorsze, że nawet przy pierwszym spotkaniu nie miał w ogóle szansy na to, by go pokonać i zapobiec śmierci swojej żony... Gdyby Oliver i Mira... Gdyby nie został przez nikogo znaleziony i umarłby z głodu czy rozszarpany przez dzikie zwierzęta za dzieciaka, włócząc się samotnie po lesie... Gdyby w ogóle nie istniał, Karan nadal mogłaby żyć!
Pochłonięty przez tę myśl i praktycznie całkowicie nią zaślepiony, rzucił się ostatni raz na ghula, chwytając z rozpędu za jedną z jego łap i praktycznie wyginając ją maksymalnie, jak się dało i wykręcając w stawie, gdy pociągnął za sobą. Słyszał trzask pękającej kości i pełen bólu okrzyk potwora. Widział, jak miał problemy ze wstaniem, to była dla niego szansa. Stanął na tylnych łapach i podszedł wyprostowany do stwora, warcząc wściekle i szykując dłoń uzbrojoną w ostre pazury, miał nadzieję pozbycia się tego cholernego trupojada raz, a porządnie, lecz wtedy znów usłyszał głos wampira, a nawet dostrzegł kątem oka, jak ten osobiście wchodzi na wybieg.
- Teraz to tylko ćwiczenia, ale jakoś na początku nie raczyłeś uprzedzić, aby nie próbować za bardzo uszkodzić tego stwora. Zamiast tego słyszałem tylko wskazówki jak go się pozbyć! - warknął na wampira, szczerząc na niego kły z mocno zjeżonym futrem na karku. Zaczął powoli iść w jego stronę, przestając zwracać jakąkolwiek uwagę na starego ghula, który zresztą usunął się z "areny", najszybciej jak tylko mógł, gdy drzwi prowadzące do jego klatki się otworzyły.
- Rzucasz mnie przeciwko temu czemuś praktycznie bez uprzedzenia, bez wskazówek i bez żadnej broni... Zadowolony jesteś z przedstawienia? Jak to bezzębny, stary, pozbawiony pazurów trupojad spuszcza manto żałosnemu wilkołakowi? Co chciałeś tym osiągnąć? Udowodnić mi, że jestem do niczego? Niestety muszę cię zawieść, bo wiedziałem już o tym od dawna, a dokładnie od momentu, gdy pieprzony Burek stworzony przez jednego z was zaszlachtował mi żonę! - wyrzucił z siebie z ogromną wściekłością, stając naprzeciwko Victora. Mało brakowało, by zaczął toczyć pianę z pyska. Był cały nabuzowany, sfrustrowany i... w rozsypce. Po tym, co się tutaj wydarzyło, mocno stracił na pewności siebie i był bardziej niż pewien, że chęć zabicia tamtego wilkołaka od samego początku nie miała żadnego sensu... nie miała najmniejszej szansy się udać. A może taki był ich plan od początku? Dowiedzieli się, że ktoś mógłby chcieć pozbyć się ich Fafika i chcieli odwieść jednookiego od tego pomysłu? Skoro tak, to im się udało. Zresztą... nie musieli się tak martwić o swojego zmutowanego pchlarza, skoro jedyna osoba, która na niego polowała, nie dawała sobie rady z pokonaniem durnego, cuchnącego trupojada. W dodatku starego i bezbronnego. Miał dość i jedyne, o czym teraz myślał, to by zaszyć się w jakiejś podrzędnej spelunie czy mordowni z butelką nawet najbardziej parszywego alkoholu na świecie.
- Daj znać panience, że nie musi się martwić o swoje zwierzaki - burknął oschle, mijając wampira, kierując się przy tym w stronę drzwi, za którymi zostawił swoje ubrania. Szedł z lekko spuszczoną głową, wściekły na wszystko i na wszystkich. Jego uszy były maksymalnie ściągnięte w tył i niemalże przylegały do wilczej czaszki, a gęsta sierść wciąż była zjeżona. Świetna pomoc. Dzięki Victorowi uświadomił sobie, że nie mając żadnej broni, nie miał co w ogóle myśleć o szukaniu tamtego wilkołaka.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyWto 21 Mar 2023, 19:26

Victor zdawał się w ogóle nie przejmować że nabuzowany River idzie w jego stronę. Stał wyprostowany pozwalając żeby jednooki wyrzucał z siebie całą tą irytację. Kilka osób zerkalo na nich wyraźnie zaniepokojonych jednak blondyn jedynie skrzyżował ręce za plecami i wyprostowany patrzał w górę, na wilczy pysk. Nie odezwał się, nie póki River nie skończył mówić i nie wyminął go aby iść do swoich rzeczy. Obrócił się i poszedł za nim kręcąc głową i cmokając z dezaprobatą.
- Przypomnę ci tylko... Że nie tylko twoja żona zginęła. Moja pani chce żeby to coś zniknęło i mam zamiar tego dopilnować. Z tobą lub bez ciebie. Jeśli to faktycznie dla ciebie za dużo, to podkul ogon i czmychaj do baru zapić się na śmierć i rozpaczać, jakie to życie jest niesprawiedliwe. - mówił spokojnie, niespecjalnie się spiesząc.
Minął go gdy ten dotarł do ubrań i stanął przed nim.
- Albo zacznij mnie słuchać jeśli chcesz pomścić żonę i dziecko. - mruknął stawiając nogę na jego płaszczu aby nie mógł od razu zacząć się ubierać.
- Wiesz dlaczego konflikt z wilkołakami jest dla wampirów problemem? Ponieważ wilkołaki po przemianie są w stanie dotrzymać nam kroku, ponieważ są równie silne... Mało tego! Pistolet można wytrącić, nóż można wytrącić można go też przejąć. Zębów i pazurów już nie tak łatwo. Masz broń której potrzebujesz ale zupełnie nie potrafisz z niej korzystać. - dodał z lekko kpiącym usmieszkiem i zabrał nogę.
- Towarzysz panienki Virgo za nim zginął opowiadał o czasach w których grupka nic nie znaczących wampirów zabijała czystokrwistych. Jak? Powiem Ci jeśli wrócisz na ring... Jeśli rezygnujesz, wracaj do domu i nie marnuj więcej naszego czasu. - dodał jeszcze chłodno i zostawił wilkołaka samemu wracając na wybieg.
Podszedł do krat gdzie chwilę temu zniknął ghul i zaczepił kobietę która właśnie przepuszczała go do dalszych klatek.
- Przygotuj klatkę 128. - kiwnęła jedynie posłusznie głową i ruszyła na schody.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyWto 21 Mar 2023, 20:35

Słyszał, że Victor za nim idzie i że nie był zadowolony, ale nie obchodziło go to. Starał się go zignorować, ale... wampir miał rację. Najlepiej będzie dla wszystkich, jeśli zaszyłby się w jakimś barze i zapił na śmierć. Przynajmniej w piciu był dobry. Te... ćwiczenia z Victorem dobitnie dały mu do zrozumienia, że nie miał co się porywać z motyką na słońce... Że tylko bardziej się upokorzy, gdy stanie naprzeciw tamtego wilkołaka. Był naiwny, jak dziecko, skoro do tej pory tak mocno był przekonany, że mógłby stawić czoła potworowi, który odebrał mu miłość i sens życia.
Kiedy wampir go wyprzedził, żeby zastąpić mu drogę i jeszcze stanął na jego ubraniach, spojrzał na niego wrogo i ostrzegawczo zawarczał, nie próbując nawet powstrzymać się od szczerzenia na niego kłów. Szybko jednak przestał, gdy Victor... uderzył z zabójczą precyzją w jego czułe miejsce. Jednooki momentalnie spuścił z tonu, spuszczając głowę i kładąc po sobie uszy. Już nawet nie próbował się z nim szarpać, aby wydostać swoje ubrania spod jego buta. Przecież... obiecał Karan, że dopadnie zapchlonego drania, który ją zabił. Gdy zeszłej nocy, po spotkaniu z Virgo udał się na cmentarz... obiecał jej, że pomści ich dziecko, które zostało po prostu wyrzucone, jak zwykły śmieć. Ono... Mogło jeszcze żyć, gdy trafili z Karan do szpitala. Mogło... żywe zostać wyrzucone na wysypisku i umrzeć brutalną śmiercią z głodu, zimna i wycieńczenia, czy nawet żywcem zostać rozszarpane przez mieszkające tam drapieżniki... Gdy wrócił nad ranem do domu, wydawało mu się, że słyszał płacz, ale był pewien, że to tylko wyobraźnia i zmęczenie go zwodziły.
Stał ze zwieszoną głową, w milczeniu, zdawało się, jakby był pochłonięty własnymi myślami i słowa wampira w ogóle do niego nie docierały. Prawda była taka, że naprawdę go słuchał i nie rozumiał, czemu tak bardzo próbowali mu pomóc. Czemu Virgo w ogóle postanowiła stracić na niego swój czas i udostępnić wszelkie środki na rzecz przygotowań do pozbycia się zmutowanej bestii. Przecież gdyby zechciała, mogłaby wszystkim sama się zająć przy pomocy swoich ludzi. Po co tracić czas na jakiegoś kalekiego wilka, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie mieli najlepszych stosunków z jego rasą i szczerze mówiąc... samo to szkolenie mogłoby działać na ich niekorzyść. Nie rozumiał tego i wątpił, by kiedykolwiek udało mu się to pojąć.
Nawet nie spojrzał na Victora, gdy ten zabrał nogę z ubrań jednookiego i mijając go, wrócił na wybieg. Skupił swoje spojrzenie na leżących na ziemi ubraniach. Może i wampir miał rację, z tym że w przeciwieństwie do noża czy pistoletu, pazurów nie można było wytrącić z ręki, ale nadal nie wierzył w to, by mogły być lepsze od prawdziwej broni. Uzbrojoną w ostre kły szczękę można było złamać, a niebezpieczne przez pazury łapy odgryźć... I o co w ogóle chodziło, z tym że zwykły podrzędny wampir, mógł się mierzyć z tymi najpotężniejszymi, prawdziwymi, czystej krwi wampirami? Przecież... Zamyślił się na moment, przypominając sobie, jak Oliver uczył go grać w szachy. Zwykłe pionki praktycznie nic nie znaczyły, miały mocno ograniczony ruch i były niczym mięso armatnie, jednakże... nawet one mogły zagrozić królowi i zakończyć całą grę. I to niekoniecznie zmieniając się w hetmana... Było to trudne do osiągnięcia przez silniejsze figury otaczające króla i bez większego problemu pozbywające się pionków, jednak nie niemożliwe.
Odetchnął głęboko, aby wziąć się w garść i opanować trawiący go od środka gniew. Zamiast schylić się po swoje ubrania i opuścić magazyn, jak początkowo planował, zawrócił i wszedł ostrożnie na wybieg, zamykając dokładnie za sobą drzwi. Spojrzał hardo na Victora.
- Powiedz mi - powiedział tylko, chcąc wiedzieć, jakim sposobem pionki, mogą pokonać króla.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyWto 21 Mar 2023, 21:54

Zupełnie nic sobie nie robił z tego warczenia, groźnych spojrzeń czy zjerzonej sierści. W zasadzie... Chyba był przekonany że nawet gdyby jednooki zdecydował się go zaatakować to spokojnie by sobie poradził. A może był taki pewny że ten go nie zaatakuje? Kto wie. Tak czy siak powiedział to co chciał powiedzieć i nie poświęcił mu już więcej uwagi. Panienka wyraźnie życzyła sobie aby wilkołak towarzyszył im na bagnach i by on zabił bestie. Jednak jeśli się sam rozmyśli? Nie miał zamiaru za nim płakać, do pewnych robót jedni się nadają jedni nie. Mimo że do końca nie był pewny i tak kazał przygotować kolejnego przeciwnika... Tak na wszelki wypadek. Uśmiechnął się słysząc jak River wraca na "ring", odwrócił się jednak dopiero gdy ten się odezwał z tą samą poważną miną co wcześniej.
- Zaskoczenie i odpowiednie środki. - wyjaśnił dosyć... Ogólnie pokazując dwa palce.
- Przede wszystkim, jeśli mierzysz się z silniejszym przeciwnikiem, wykorzystaj element zaskoczenia na swoją korzyść. - wyjaśnił dokładniej i z powrotem skrzyżował ręce za plecami.
- Po drugie oceń zdolności przeciwnika i wybierz odpowiednie narzędzia. W twoim wypadku... Mierzysz się z stworem który potencjalnie jest silniejszy, bardziej odporny na ból a co gorsza... O wiele bardziej doświadczony w walce. Frontalny atak cię zabije, a mi zwali na głowę wykończenie go oraz poinformowanie panienki że nie dotrzymałeś obietnicy. - kontynował wyjaśnienia przechadzając się dookoła pomieszczenia.
- Jeśli uda nam się go zaskoczyć... Będziesz miał szansę odwdzięczenia mu się z nawiązką. Pamiętaj... Pośpiech to najgorszy doradca. W walce skup się na unikaniu i nie próbach zabicia go, ale obezwładnienia. Jeśli uniemożliwisz mu korzystania z jego naturalnej broni... Co przeszkodzi ci w jego zabiciu? - zrobił przerwę aby dać Riverowi chwilę na zrozumienie tego... Czego w istocie miał nauczyć go pierwszy pojedynek. Ghul nie miał pazurów... A i tak potrafił boleśnie uderzyć. Jednak gdy River wyłamał łapę... Przestawała być zagrożeniem. Punkt drugi... Odpowiednie środki. Roderyk nie raz opowiadał o dawnych czasach spędzonych w Europie... O tym jak grupa przemienionych z łatwością wprowadzała czystokrwistych w pułapki z których nie wychodziły cało. Wielu tutejszych nie do końca mu przez to ufała. Być może również przez to z taką nie chęcią obserwowali sympatie jaką obdarzyła go panienka? Ile to razy słyszał... "wpadła w jego pułapkę". Dopiero gdy zginął, oddając za nią życie te plotki ucichły... Nawet smutne. Ale teraz nie chodziło o wspominki. Za klapą dzielącą klatki i bybieg rozległo się warczenie i coś uderzyło o kraty, Victor zerknął na czarną sierść która mignęła między kratami tylko kątem oka skupiając się znów na Riverze.
- Tym razem nie będzie taryfy ulgowej. Barghest jest najsilniejszy w grupie... Tu co prawda jest sam ale ma zęby i pazury których bez wahania użyje. Jeśli jesteś gotowy... Wyjdę, zamknę drzwi i policzę do dziesięciu zanim podniosę klapę i go wpuszczę. Zobaczmy czy jednak załapałeś. Nie zabijaj go, zrób wszystko żeby potencjalnie to zrobić. Czy wszystko jasne? Jeśli Chcesz uciec to masz ostatnią szansę. - mówił jeszcze z tym lekko kpiacym uśmieszkiem ale powoli szedł do drzwi.
Zamknie je... Z Riverem w środku albo po prostu. Nie spodziewał się jednak że wilkołak teraz odpuści. To nie tak że jakoś przesadnie w niego wierzył... Ale uważał że ma środki do wygrania tej walki... I wcale nie myślał o samym bargheście.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptySro 22 Mar 2023, 18:03

Przymrużył oko i przekrzywił lekko głowę, nie do końca zadowolony z odpowiedzi, którą otrzymał, głównie dlatego, że nie do końca rozumiał, o co chodziło wampirowi. Przynajmniej początkowo, bo nim zdążył się odezwać, by wyciągnąć z Victora jakieś wyjaśnienie, ten sam zaczął mówić. Słuchał go uważnie, jednocześnie idąc powoli w jego stronę albo raczej na środek wybiegu, nie spuszczając spojrzenia z krwiopijcy.
Nie zamierzał kłócić się z nim, bo miał po części rację, choć mimowolnie poczuł, jak się lekko spiął, gdy Victor zasugerował, że jednooki nie dotrzyma obietnicy złożonej Virgo odnośnie osobistego wręczenia jej głowy potwora. Tym razem jednak nie dał się ponieść niezadowoleniu, nie po to tu byli, by skakać sobie wzajemnie do gardeł, mieli innego, znacznie niebezpieczniejszego wroga i na jego pozbyciu, powinni się głównie skupić. Szczególnie jednooki, bo Victor nie wyglądał, jakby o tym, choć na moment zapomniał.
Ani słowem się nie odezwał, słuchał go dalej uważnie, zapamiętywał najważniejsze informacje, które zapewnią mu zwycięstwo i analizował resztę jego słów, jednocześnie opierając się na wspomnieniach z ataku. Tamten na równi posługiwał się zębami, pazurami, ale i samą wilczą siłą, podczas gdy jedyną bronią jednookiego, mimo zmienionej formy, były głównie ręce. Popełnił ogromny błąd, próbując walczyć z tamtym, jak ze zwykłym człowiekiem - obić mu mordę i czekać aż sam się podda albo ucieknie. Teraz rozumiał, dlaczego skończył bez ręki. Jeśli w pierwszej kolejności skupi się na unieszkodliwieniu zagrożenia, uniemożliwiając mu jakikolwiek atak... Zadba tym o swojej i innych bezpieczeństwo, a przede wszystkim będzie mógł bez problemów i z łatwością odebrać mu życie. Bez zbędnego kombinowania i zastanawiania się jak to zrobić w trakcie walki. To... rzeczywiście mogłoby się udać.
- Ja nigdy nie uciekam - odpowiedział spokojnie, choć z pobrzmiewającą w głosie stanowczością i pewnością siebie.
Nim Victor faktycznie opuścił wybieg i zaczął odliczać, wziął głęboki wdech i rozejrzał się po wybiegu. Słyszał kotłującego się niecierpliwie w zamknięciu stwora i od razu skierował się w stronę, z której ten miałby się na niego rzucić, gdy tylko Victor otworzy jego klatkę. Miał pewien pomysł i od razu postanowił przystąpić do jego realizacji. Podszedł do jednej ze ścian wybiegu i zaczął powoli przemieszczać się tuż przy niej, w stronę zamkniętego barghesta, uważając, by ten go nie zauważył i jednocześnie, żeby nie doszło do sytuacji, że zwierzę będzie znajdowało się po stronie jego utraconego oka. Nie wybaczy sobie, jeśli pomimo usilnych starań i tym razem przegra. I wcale nie chodziło o to, że nie zamierzał znów słuchać, jak Victor z niego kpi. Nie robił tego przecież dla wampira.
Starał się nie wydawać żadnego dźwięku i oddychać spokojnie, oparty obrośniętymi gęstym futrem plecami o ścianę, praktycznie metr od wejścia do klatki z potworem. To miał być jego element zaskoczenia, jeśli zwierz, nie zorientował się, że wilkołak jest praktycznie tuż obok. Jeśli dobrze kojarzył, barghesty były jak psy, tylko takie upiorne, dodatkowo Victor uprzedził, że psisko nie zawaha się użyć swoich naturalnych broni. Miał problem, bo jeśli spróbuje unieszkodliwić łapy bestii, narazi się na atak kłami, a jeśli zablokuje jakość paszczę... bez wątpienia zostanie podrapany, stwór mu się wywinie i uwolni pysk. Nawet gdyby miał dwie sprawne ręce, niewiele by to pomogło. Nie mniej... Miał pewnego razu okazję zobaczyć na własne oko, jak w prosty sposób postawić psowatego w patowej sytuacji. Tamten młokos, który rozszarpał Leah plecy, bez wątpienia był od niej słabszy i mniej doświadczony, a mimo to, gdyby jednooki się nie pojawił, nie skończyłoby się to dla niej najlepiej. Właśnie to zamierzał teraz zrobić. Gdy psisko wyskoczy ze swojej klatki, rzuci mu się na grzbiet i przyciśnie do ziemi, choćby miał go przygnieść całym swoim ciałem. Oczywiście nie zamierzał rozszarpywać mu połowy pleców, a jedynie przytrzymać unieszkodliwionego przy ziemi. Na tyle długo aż przestanie się szarpać albo Victor ogłosi zakończenie tej walki.
Z pozoru prosty i niezwykle skuteczny plan. Przygotował się, stojąc przy ścianie, by być gotowym do skoku, zaraz po tym, jak upiorny pies pojawi się na wybiegu.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptySro 22 Mar 2023, 19:26

Walkę można było wygrać i przegrać na wiele sposobów. Można być najbieglejszym w posługiwaniu się nożem... Bronią czy zębami i pazurami. Ale niedostatek ostrożności, zaskoczenie czy problem techniczny mógł czasem zadecydować o być albo nie być. Victor nie znał Leah, nie wiedział też ani o jej kłopotach, ani o tym jak w ostatnim czasie wygłupiali się z Roverem. Jednak... W przyrodzie, to w końcu zabawa dla wszystkich młodych drapieżników jest najważniejszym elementem nauki. Głupawki i zabawy z Leah mogły przynieść dzisiaj zbawienny wpływ na to jak River poprowadzi walkę. Wampir zamknął drzwi i oparł się o kraty jak wcześniej, aby obserwować walkę. Spokojnie liczył w myślach obserwując działania wilkołaka. Tym razem nie odezwał się ani słowem, ani na odpowiedź jednookiego ani gdy zajął swoje miejsce. Jedynie się uśmiechnął i po chwili przycisnął zielony przycisk na tablicy obok. Barghest był skóry do bitki, River miał sporo racji... Stwór miał w sobie wiele z psa. Gdy krata się unosiła, kiedy tylko mógł się zmieścić przecisnął się pod nią i ruszył... Na jedynego przeciwnika którego zauważył po wyjściu... Tego na przeciwko siebie choć za kratami. Dostrzegł Victora i skoczył na kraty usiłując przepchnąć się przez nie, dosięgnąć wampira pazurami lub klapnąć zębami. Zupełnie nie zwrócił uwagę na jednookiego który nie dość że wybrał na kryjówkę bok, to jeszcze siedział cicho jak mysz pod miotła. Barghest za to ujadał, aż z pyska toczyła się piana. Żółte oczy wydawały się trupie... Puste bez źrenic, co więcej... Śmierdział jak trup. Widmowy pies... Victor musiał się aż cofnąć kawałek. Gdy zorientował się że na wybiegu był ktoś jeszcze... Było już za późno. Warknął groźnie a potem już jedynie zaskomplał. Gdy River przygnotł go do ziemi. Stwór miał wiele wspólnego z wilkołakami... O wiele więcej niż stary Grot, ale jednak wciąż był jedynie treningiem. Był nieco mniejszy od Leah i o wiele bardziej zwierzęcy. Usiłował się wydostać ale kierował się głównie instynktem nie jako taką kalkulacją swoich działań. Szarpał się, próbował wywinąć i odwinąć, jednak siła jaką dysponował River była zdecydowanie większa. Wyglądał z pozoru jak zabiedzone psisko... Kości i skóra, choć to tylko pozory i tak był słabszy od walczącego z nim wilkołaka. Klapnął zębami powietrze jeszcze kilka razy za nim zdyszany odpuścił i rozległy się brawa. Victor spokojnie, wręcz leniwie klaskał. Co prawda River nie uszkodził łap stwora, ale wykorzystał swoje atuty na swoją korzyść i nie naraził się przy tym ani na przedłużaną walkę... Ani na niepotrzebne obrażenia. Co więcej... Udało mu się wykorzystać element zaskoczenia.
- Dobrze... Puść go, zwieje do siebie. - polecił i otworzył przejście.
Gdy tylko River zdecydował się puścić zwierzaka ten z lekko podkulonym ogonem umknął do swojej klatki.
- Chodź... Mamy gościa. - mruknął wampir gdy przejście za barghestem się zamknęło i otworzył główne drzwi.
George był... Starszym, nieco pulchnym gościem w grubych okularach. Stał kawałek od "ringu" jak by nie mógł patrzeć na to co się tam działo. W rekach miał teczkę wypełnioną papierami. Miał też torbę na ramię napchaną czymś tak że się ledwie domykała.
- Jeśli przeszkadzam... - zaczął ale Victor pokręcił głową.
- Właśnie robiliśmy sobie przerwę. Prawda River? Poznaj... George Hampel, hobbistycznie wyżywa się kreatywnie przy robotyce... Tutaj w pracy marnuje się na dziale konstrukcji militariów. A to River... Wybacz, umknęło mi nazwisko. - "przedstawił" ich sobie... Względnie.
Jednak Gearge choć wyraźnie zaskoczony z kim rozmawia wyciągnął lekko drżącą rękę w gescie przywitania.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptySro 22 Mar 2023, 20:40

Miał dobry plan, choć nie oznaczało to, że od razu znajdzie się na wygranej pozycji. Jego pomysł miał całkiem wiele luk, które mogłyby przesądzić o przegranej. Gdyby stwór miał grzbiet porośnięty kolcami, czy dodatkowe pary oczu i to nie osadzone z przodu głowy... nie miałby szans na zasadzkę i przygniecenie zwierza do ziemi. Na pewno nie spodziewał się, że upiorne psisko skupi całą swoją uwagę na stojącym w bezpiecznym miejscu za kratami wampirze. To odrobinę komplikowało całą sprawę, bo musiał pokonać większy odcinek, by powalić stwora, a przez to mógłby stracić element zaskoczenia i na swoją niekorzyść dać mu możliwość zareagowania. Musiał działać szybko, ale jednocześnie ostrożnie, uważając, by nie zostać przedwcześnie wykrytym. Nie szarżował bezmyślnie, wolał się zakraść najbliżej jak mógł, praktycznie na odległość wystarczającą do oddania precyzyjnego skoku na psisko, choćby i z rozbiegu, jednak nie takiego, że barghest miałby szansę uniknąć jego skoku czy mu się odwinąć.
Tym razem szczęście mu dopisało i jego plan się powiódł. Ku swojemu zaskoczeniu nie musiał nawet używać za wiele siły, by przytrzymać zwierzę bezpiecznie pod sobą. Poza tym nie chciał używać za dużo siły, bo nie chciał zrobić zwierzakowi krzywdy.
- Przestań się szarpać, a nie zrobię ci krzywdy - powiedział spokojnie do upiornego psa, choć wiedział, że pewnie nic to nie da, trzymając go na tyle mocno, by się mu nie wyrwał i nie pogryzł jednookiego.
Rozproszył się na moment, gdy usłyszał klaskanie, jednak nie musiał już tak mocno trzymać barghesta, skoro ten się nie szarpał. Zresztą zaraz usłyszał głos Victora i praktycznie od razu ustosunkował się do jego polecenia, puszczając wolno psa, siadając obok na ziemi. Podejrzewał, że Victor wyciągnie na wierzch jakieś błędy, które jednooki popełnił podczas tej rundy i znów zacznie się krytykowanie wilkołaka. Zaskoczył go jednak, gdy zamiast tego kazał mu za sobą pójść.
- Gościa? - zapytał odrobinę zdziwiony, wstając z ziemi. Czyżby Virgo postanowiła ich odwiedzić i upewnić się, czy jej egzotycznym zwierzakom zamkniętych w tych klatkach nie dzieje się żadna krzywda? Szybko się jednak okazało, że nie chodziło o wampirzycę. Przyjrzał się uważnie mężczyźnie w okularach, a po chwili spojrzał na Victora, gdy usłyszał swoje imię.
- Co? Aaa, tak. Przerwa... - zgodził się z wampirem, mając dziwne wrażenie, że już gdzieś chyba słyszał imię "Georg" w ostatnim czasie. Dopiero po chwili zorientował się, że Virgo poleciła, by prosić Georga o zrobienie protezy dla niego. Dobrze, że Victor wyjaśnił, czym zajmował się ten mężczyzna, bo inaczej jednooki nie miałby pojęcia skąd i po co mu taka widownia.
- Langdon... Ale wystarczy River - poratował wampira i przeniósł wzrok na okularnika.
Uśmiechnął się przyjaźnie do mężczyzny, widząc jak ten się go... boi? Widząc jego wyciągniętą dłoń, od razu uniósł swój, obecnie porośnięty futrem kikut, jak to często robił, by przekazać drugiej osobie, że oficjalne przywitanie z nim jest... mało możliwe do zrealizowania.
- Wybacz... Może żółwik? - zaproponował łagodnie, wyciągając w jego stronę druga dłoń, zaciśniętą w pięść, by mogli sobie przybić żółwika, zamiast standardowej wymiany uścisków dłoni. Chciał tym trochę też rozluźnić atmosferę, by pulchny mężczyzna się tak nie denerwował. Nie musiał się obawiać jednookiego.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyCzw 23 Mar 2023, 07:24

Był upierdliwy i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Nie był też w żadnym razie kwalifikowanym nauczycielem, w zasadzie... River był jego pierwszym uczniem. Nic dziwnego że miał z blondynem pod górkę. Barghest oczywiście nie był skóry do rozmów i uspokoił się dopiero po chwili, gdy zdał sobie sprawę że nie ucieknie. Puszczony uciekał do siebie wyraźnie zaskoczony tym jak River go zaskoczył. Do tematu walk wrócą jednak później. Victor wyczuł Georga już gdyten wszedł do magazynu. Śmierdział strachem... To dziwny przykład tego jak człowiek pracuje dla wampirów, wie o tym... I wciąż się ich boi. Dziwny gość... Ale przydatny więc co za różnica czy się boi czy nie skoro sam się nie zwalnia. Victor zapstrykał palcami jak gdyby River zdradzając swoje nazwisko jednocześnie coś mu przypomniał. George chyba nie do końca spodziewał się zastać Rivera... Cóż, takiego. Przyglądał się mu tak że nawet nie zauważył w pierwszej chwili że wyciągnięta ręka z jego strony to właśnie kikut. Dopiero słowa Rivera skłoniły go do spojrzenia niżej i zakłopotany cofnął rękę. Podrapał się po siwiejącej głowie i ostatecznie przyłożył sobie swoją zacisnietą pięść do jego przywołując na twarz ostrożny uśmiech.
- Ykhm... Wybaczcie panowie, w naszej części magazynowej było jeszcze sporo pracy wyszedłem jak tylko mogłem. - Victor wyraźnie machnął ręką.
- Przejdźmy się do mojego biura. - zaproponował jedynie i poprowadził obu do góry.
Na biurku nie było dużo miejsca, ale Georg rozłożył się na kanapie, wyciągając część swoich papierów.
- Przejrzałem trochę jak wyglądają protezy u zwierząt. Muszę przyznać... Nie spodziewałem się że są na tak zaawansowanym poziomie. Wiedzieliście że stworzono nawet protezę ogona dla delfina? - zapytał szukając jednej kartki.
Victor w tym czasie zajął miejsce za biurkiem kładąc jedną nogę na kolanie drugiej.
- Proszę cię... Konkrety. - mruknął na co starszy mężczyzna się lekko spłoszył.
- T... Ta... Tak. Zwykłe mocowanie powinno wystarczyć, ie trzeba żadnych pasów. Proponuję lekką protezę wykonaną z tego samego materiału co dla sportowców. Mogę też zrobić ją intuicyjną, jak dla Pana Filipa, to znaczy że będzie odczytywać ruchy mięśni i zaciskać palce. Będzie to wygodniejsze w samym chodzeniu jednak nie jestem pewien jak sprawdzi się w realnej walce. Trzeba by testów... Pazury odtworzę z powlekanych srebrem żelaznych, będą o wiele bardziej wytrzymałe. Mogę ją pokryć siliconem i nadać konkretny kolor żeby aż tak nie rzucała się w oczy... No i nie będzie odbijać światła, tylko pazury już tak. - wyjaśnił i pokazał prowizoryczny rysunek wilka z naniesioną protezą, faktycznie sprawiała wrażenie ogolonej łapy, ale jednak łapy.
- Muszę ściągnąć wymiary no i ewentualnie wysłucham propozycji jakiś dodatków. Sam chciał bym zaproponować wysowane ostrze o tutaj. - mówiąc wskazał tył łapy aż do łokcia.
- Normalnie był by ukryty tu... Pod mechanizmem, mam tam dość miejsca. Mniej więcej myślałem o 10 centymetrach powlekanego, żelaznego ostrza. Doda nieco ciężaru ale może zaskoczyć przeciwnika. Otwieranie podobne jak w wypadku butów z skrytką, tylko zamiast zastukać, myślałem o jakimś odpowiednim zgięciu palców. Np dwa środkowe? - zaproponował i dopiero po tym wywodzie spojrzał na swoich słuchaczy.
- Za dużo Spider-Mana Georg... - skwitował Victor i widząc jak się od razu przez to płoszy wywrócił oczami.
- Ale mi tam się podoba... Byle byś zdąrzył z budową. Potrzebujemy przynajmniej dnia by wypróbować Twoje dzieło.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyCzw 23 Mar 2023, 16:32

Bardzo był ciekaw, dlaczego Georg pracował dla wampirów, skoro tak się ich bał. Nie, żeby nie miał powodu, biorąc pod uwagę, że pewnie najsłabszy wampir mógłby mu z łatwością odebrać życie. Nie mniej wątpliwe, by został zatrudniony wczoraj. Przychodził tutaj pewnie codziennie od jakiegoś czasu, prawdopodobnie część tych wampirów znał, musiał wiedzieć, że nie zrobiłyby mu przecież krzywdy, a mimo to i tak się ich bał. Jednooki nie rozumiał tego i zamierzał o to zapytać, jednakże nie teraz, bo mieli ważniejsze rzeczy do omówienia. Nie mniej uśmiechnął się przyjaźnie i nawet lekko, nieświadomie zamachał ogonem, gdy mężczyzna przybił z nim żółwika. Liczył, że może choć trochę pomoże to okularnikowi się aż tak nie denerwować.
Gdy Victor zarządził, by pójść do jego biura, kiwnął głową i zaraz za nimi poszedł, zabierając wcześniej ze sobą swoje ubrania. W marszu włożył na siebie spodnie i zarzucił na plecy płaszcz. Nie będzie przecież nagi z nimi rozmawiał. Nawet jeśli przez futro nie kuło to aż tak w oczy i można by uznać, że teoretycznie był ubrany. Poza tym o wiele lepiej czuł się w ludzkiej formie, którą też zaraz przyjął, niosąc w dłoni swoje buty i koszulkę. Wątpił, by to był koniec jego ćwiczeń na dziś, a nie chciało mu się męczyć z zakładaniem ich tylko po to, żeby zaraz znów je ściągać.
Wszedł do biura wampira, przeciągając się przy tym, aby pomóc cały czas gotowym do walki mięśniom się rozluźnić. Stanął obok kanapy, upuszczając obok siebie na podłogę trzymane buty i koszulkę, przyglądając się wyjętym przez Georga papierom i słuchając go uważnie.
- Naprawdę? Ale przecież woda i elektronika to nie najlepsze połączenie - powiedział, szczerze zainteresowany ciekawostką, którą podzielił się z nimi okularnik. Próbował sobie wyobrazić takiego delfina z mechanicznym ogonem, ale nie bardzo mu to wychodziło. Ciekawe czy był w jakimś ogrodzie zoologicznym i można było go zobaczyć na żywo. Z chęcią by się udał na taką wycieczkę.
Spojrzał na Victora, gdy ten się odezwał, kończąc rozmowę o pół mechanicznym delfinie, nim ta w ogóle zdążyła się zacząć. Jednooki był niepocieszony, że nie uda mu się dowiedzieć, czy można gdzieś zobaczyć tego wodnego ssaka, jednak nie mógł mieć pretensji do wampira, że nie pozwalał okularnikowi zbytnio odbiegać od tematu. Nie mieli za wiele czasu, a całą masę roboty do zrobienia.
Słuchał uważnie i niby rozumiał, ale z drugiej strony z każdą chwilą pojawiało się w jego głowie coraz więcej pytań. Choćby to, czym jest zwykłe mocowanie? A właściwie jak ono wygląda. Nie przerywał mu jednak, wiedząc, że dostanie swoją okazję do zadawania pytań natury technicznej. Testami mogliby się zająć przed ćwiczeniami z Victorem. I tak nie miał co robić przez brak pracy i innych obowiązków, więc mógłby przychodzić do magazynu wcześniej, by porozwiązywać z Georgem problemy związane z protezą. Pomysł z silikonem też nie wydawał się zły, dzięki temu chyba cały mechanizm będzie lepiej zabezpieczony przed dostawaniem się brudu do środka, a to, że proteza nie odbijałaby wtedy aż tak światła, bez wątpienia było przydatne. Dalej... wydawało mu się, że mężczyznę trochę za bardzo poniosła wyobraźnia z tym ostrzem. Z jednej strony wydawało mu się to zbędne, skoro będzie miał przecież pazury, ale z drugiej... miałby kolejny element, aby zaskoczyć przeciwnika i nieco przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.
- Nie bardzo rozumiem, jak w wilczej postaci mógłbym wykorzystać możliwości tego wysuwanego ostrza. Bo jak rozumiem, będzie przeznaczona do użytku tylko w tej najbardziej zwierzęcej postaci? - zapytał spokojnie, odnosząc się do przedstawionego wcześniej projektu z rysunkiem zwyczajnego wilka, poruszającego się na czterech łapach. Raczej w stricte zwierzęcej postaci niewiele zdziała w starciu z tamtym wilkołakiem. Wydawało mu się, że jak już, lepiej byłoby się skupić na jego pośredniej formie, ale może oni widzieli to inaczej.
- Wszelkimi technicznymi sprawami i testami można by się zająć na bieżąco. Mógłbym przychodzić wcześniej do magazynu, przed ćwiczeniami z Victorem - zaproponował, kucając, by tak nie stać, jak jakiś kat, nad i tak zestresowanym okularnikiem. Spojrzał przy tym na wampira, chcąc poznać też jego opinię na ten temat, bo może krwiopijca miał zaplanowane co innego i to mocno by ze sobą kolidowało.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyCzw 23 Mar 2023, 20:02

Proteza ogona była zdecydowanie zachwycającą nowością! George nawet planował odwiedzić akwarium w Clearwater na Florydzie gdzie Winter miała mieszkać już do końca swoich dni. Podobno wprowadzili nawet wycieczki typowo dla grup niepełnosprawnych dzieci które mogły spotkać tego niesamowitego ssaka i zobaczyć że brak kończyny nie przekreśla radości z życia... Wspaniała lekcja! Chciał odpowiedzieć Riverowi ale uciszony przez Victora musiał przejść do sedna. Zdecydowanie nie można mu było odmówić kreatywności... Trochę się zawiódł gdy ta dwójka nie podzielała jego optymizmu do tego projektu.
- Uznałem że same pazury są trochę... Przestarzałe... - wyjaśnił poprawiając okulary, a Victor aż się zaśmiał.
- Nóż nie będzie przeszkadzał w poruszaniu się... Ale będzie ciął o wiele głębiej niż pazur który aby nie utrudniać poruszania będzie krótki. No i wyobraziłem sobie tą chwilę... Wilk przeciwko wilkowi, mierzą się wzrokiem... Nagle jeden skacze i bach! W powietrzu z dołu łapy wysuwa się nóż! - cóż... Nie można był mu odmówić kreatywności chociaż ewidentnie sądząc po tym jak Victor zasłonił oczy ręką... Przesadził.
- Georg... Naprawdę powinieneś odstawić filmy na jakiś czas. Twoja decyzja River... Według mnie to zwykły gadżet o którym dodatkowo będziesz musiał pamiętać żeby nie zrobić sobie dodatkowo krzywdy. - skwitował jedynie wampir kręcąc lekko głową.
Mężczyzna jednak się nie zrażał, spojrzał na Rivera gdy ten zaproponował wpadanie przed treningami i od razu na Victora który machnął ręką.
- Mam sporo pracy po za szkoleniem psów więc nie widzę problemu. - odpowiedział pokazując stos papierów leżących w gabinecie.
Georg wyraźnie się wzdrygnał widząc je jednak słowem się nie odezwał, a jedynie uśmiechnął się krzywo do Rivera.
- Pozostaje kwestia ludzkiej protezy... Robiłem jedną dla Pana Filipa, jeśli ma być bardziej... Hmm roboty zna to obawiam się że będzie musiała pozostać z metalu. Powlekanie jej uniemożliwia odpowiednie konserwację... Pan Filip nosi na niej rękawiczkę żeby aż tak nie rzucała się w oczy. Jednak jemu zależało na jak najlepszym odwzorowaniu funkcji ręki... Nie samego wyglądu. Dziś może znów strzelać. Jeśli nie masz aż takich oczekiwań to możemy pomyśleć o czymś prostszym. - zaproponował pokazując plany dwóch wersji.
Jedna raczej przypominała metalowy szkielet... Druga wyglądem zdecydowanie bardziej przypominała naturalną rękę chociaż... Oczywiście były zauważalne różnice.
- Jest też kwestia ceny... - zaczął niepewnie jednak zanim kontynował znów przerwał mu Victor.
- Panienka Virgo się z nim rozliczy. Na razie pokryje wszelkie koszty. To jej odgórny rozkaz. - dodał jak by spodziewając się sprzeciwu ze strony Rivera.
Blondyn spojrzał na niego poważnie jak by chciał powiedzieć "nie chcesz o tym dyskutować".
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyCzw 23 Mar 2023, 21:25

Gdy Georg uznał pazury za przestarzałe, spojrzał na Victora z lekko uniesioną brwią i nieco kpiącym uśmieszkiem, jakby chciał powiedzieć: "A nie mówiłem?", mimo to nie był jakoś pewny, co do tego ostrza. Musiał jednak przyznać, że okularnik go prawie przekonał. Faktycznie nóż mógł wyrządzić więcej szkód niż pazury, ale... To jak bardzo Georg popłynął... Miał facet wyobraźnię, gdyby był reżyserem filmowym, prawdopodobnie bardzo szybko zdobyłby ogromną sławę. Bez wątpienia pod jego nadzorem powstałyby niesamowite, zapierające dech w piersi produkcje.
- To ostrze jest naprawdę ciekawym pomysłem, ale obawiam się, że nie byłbym w stanie wykorzystać w pełni jego potencjału i możliwości - odpowiedział łagodnie i szczerze, patrząc przy tym na okularnika. To był dobry pomysł, ale Victor też miał rację, mając coś takiego, musiałby uważać, by przez przypadek go nie uruchomić i nie zrobić sobie, a przede wszystkim komuś krzywdy. Widział oczami wyobraźni, jak w zabawie skacze na Leah i przez przypadek wysuwa się to ostrze... Wolał nie ryzykować.
- A gdyby je zastąpić otwieraczem do piwa? - oczywiście żartował, bo na co wilkowi otwieracz do piwa. Chciał chyba jeszcze bardziej dobić Victora i nieco pocieszyć Georga.
Ta obawa ze strony okularnika, nie uszła jego uwadze, nie skomentował tego w żaden sposób, wierzył natomiast, że mężczyzna może poczuje się nieco pewniej, gdy będzie mógł pracować na znanym sobie terenie i gdy lepiej pozna jednookiego. W końcu nie taki diabeł straszny, jak go malują, a ten w dodatku starał się unikać krzywdzenia innych. No, chyba że został do tego naprawdę mocno sprowokowany. Poza tym wiedział, że zaoszczędziłoby to masę czasu okularnikowi, bo na bieżąco mogliby wprowadzać wszelkie poprawki i naprawiać usterki. Mężczyzna nie musiałby co chwila biegać za jednookim.
- Wystarczy, że będzie miała wszystkie pięć palców i będę mógł ją ruszać jak zwykłą ręką. I żeby nie była skomplikowana w obsłudze i czyszczeniu, bo się nie znam na tych wszystkich kabelkach i zębatkach. Najważniejsze, żebym mógł coś ugotować bez niczyjej pomocy - powiedział niby w żartobliwy sposób, ale... po części chyba najbardziej na tym mu zależało. Radził sobie przecież doskonale sam w codziennych obowiązkach z jedną ręką i nie miał z tym żadnych problemów, a to tylko dlatego, że ograniczał się do robienia rzeczy, które nie wymagały obu rąk. Ile to trzeba, by wsadzić marketowe żarcie do mikrofalówki, czy odgrzać sobie kawałek pizzy z poprzedniego dnia? Niestety taka dieta nie była zbyt zdrowa ani smaczna na dłuższą metę.
Kiedy Georg chciał zacząć temat ceny, już otwierał usta, by powiedzieć, że cena nie gra roli i zapłaci, ile będzie trzeba, jednak Victor był pierwszy. Niby powiedział to samo, co zamierzał jednooki, ale... niezbyt był zadowolony z tego, że Virgo miała pokryć wszelkie koszty, a dopiero na końcu miałby się z nią rozliczyć. Spojrzał na wampira, mrużąc groźnie oko, na znak swojego niezadowolenia, lecz nic nie powiedział i tylko westchnął ciężko, kręcąc głową.
Zamyślił się nad czymś na moment.
- A jakby była modułowa? - zapytał nagle, zerkając to na wampira, to na starszego mężczyznę, wstał, skupiając większość uwagi na nim.
- Coś jak te składane roboty z klocków. Bionicle. Masz jakiś podstawowy model, ale dokupując na przykład dodatkowy dedykowany, można dodać do tego podstawowego elementy z drugiego zestawu i ze zwykłego, robi się super, mega robot. Po co właściwie robić dwie protezy, skoro można by zrobić jedną, z wymiennymi elementami, by w prosty sposób z ludzkiej ręki, zrobić z niej wilczą łapę? - zaproponował, zdając sobie sprawę z tego, że w takim przypadku raczej nie mogłaby być pokryta silikonem czy jakąś powłoką, odbijającą światło, ale może były jakieś materiały metalo-podobne czy farby do metalu, które odbijały światło. Choć nie było to zbyt wymagane. Najważniejsze dla niego było, by proteza zapewniała mu pełną sprawność utraconej ręki i była wytrzymała, że nawet on nie byłby w stanie jej popsuć.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 07:45

Zdecydowanie... Victor nie podzielał zdania Rivera. Chociaż ktoś mógł by powiedzieć że wampir nie był wielkim fanem podobnych filmów. Co więcej... Uważał że poleganie na pazurach to jedno... Ale poleganie w sytuacji zagrożenia życia na tym czy mechanizm noża zadziała czy nie... Myślenie o nim przy każdej innej okazji nie było żadnym rozwiązaniem. Chociaż wiedział że niektórzy fani Xmenów lubują się w wysowanych ostrzach. Dla niego... To była tylko i wyłącznie pokazówka.
- OK.. Rozumiem... - westchnął mężczyzna a na wzmiankę o otwieraczu nawet się lekko uśmiechnął.
Nie to co Victor który aż pokręcił głową z niedowierzaniem.
- Jak na kogoś bez wymagań masz całkiem sporo tych wymagań. - pozwolił siebie wampir na kąśliwą uwagę gdy River wymienił pożądane cechy.
I tym razem to Georg się z nim nie zgodził potakując lekko głową.
- Proteza bioniczna. Za pomocą czujników wykrywa mikroładunki elektryczne wysyłane z mózgu do mięśni. Przekazuje je dalej dzięki czemu sama "ręka" w dużej mierze zachowuje się naturalnie. Jednak jej budowa w dużej części przypomina robota... Nie naturalną rękę. Obawiam się jednak że te... Bardziej ją imitujące są bardziej... Hmm sztuczne. Stanowią przedłużenie kończyny, w jakimś stopniu się nawet poruszają ale nie nadają się do np. Utrzymania czegoś w ręce. - wyjaśnił.
Chciał dodać kwestie różnicy kosztów jednak wyraźny przekaz Victora skutecznie zamknął mu usta.
Jeśli takie było życzenie księżniczki to kim był taki zwykły człowiek by w ogóle wdawać się w dyskusje. W końcu... Ona mu płaciła. Viktorowi nie umknął wzrok Rivera, wzruszył rękami jak by chciał powiedzieć "to nie ja, to polecenie odgórne" ale... Uśmiechał się. Chyba bawiło go to jak River zareagował.
- To... Jak najbardziej możliwe... Tylko... Pan wybaczy, nigdy nie pracowałem dla... Noo... - zaczął ale nie do końca wiedział jak się wysłowić.
Wilkołak? Czy były jakieś nazewnictwa bardziej obraźliwe? Można było tak mówić? Wampiry na niektóre sformułowania reagowały negatywnie...
- Z jego gatunkiem... - pomógł mu Victor opierając rękę o biurko i opierając o nią głowę.
- Tak... Własnie... W Pana wypadku nie mówimy o zmianie ręki na rękę ale ręki na... No... Łapę? - zmarszczył lekko brwi i poprawił speszony okulary.
- Nie mówię że to niemożliwe... Ale musiał bym zbadać samą kończynę i to jakiej zmianie ulega. Czy nazwijmy to roboczo port będzie mógł pozostać w trakcie przemiany. Jeśli tak... Rzeczywiście będzie mogło to polegać na samym odłączaniu i podłączaniu odpowiedniej. - spróbował wyjaśnić.
- Bioniczna proteza to zaawansowana sprawa... Będzie Pan musiał dbać o jej czystość, jest powlekana wodoodpornym tworzywem jednak wymaga konserwacji... Myślę że raz w miesiącu powinno wystarczyć. Może Pan to traktować jako wizyty kontrolne u lekarza. Ah... I jest jeszcze jeden szkopuł... - mówiąc jego twarz wyglądała jak by autentycznie nagle zapaliła się nad nim lampka symbolizująca nową myśl.
Spojrzał najpierw zaniepokojony na Victora jak by nie wiedział czy wolno mu o tym mówić, ale... Victor przecież nie umiał czytać w myślach.
- Tworzenie robotycznych kończyn jest... Cóż lekko mówiąc pracuje nad tym kilka laboratori na świecie. Panienka sporo inwestuje w nowe technologie, od roku zupełnie przebranżawia to co stworzyli jej poprzednicy. Wyniki naszych prac pozostają ściśle tajne, chociaż zrobiła wyjątki udostępniając te prace kilku osobą. Nie tylko Panu... Chodziło o to... - przyśpieszył widząc groźną minę Victora który bezgłośnie zdawał się mówić "do sedna Georg... Do sedna".
- Możesz ich używać... Ale nie chwal się nimi... Noszenie na codzień rękawiczek to też dobra opcja, a gdyby ktokolwiek zapytał będziesz musiał skłamać o poziomie zaawansowania protezy. Wasze gatunki są o wiele bardziej odporne i zaawansowane. Robotyka jeszcze przez sporo lat prawdopodobnie nie będzie używana przez ludzi. Nawet w przyszłości... Obawiam się że na ten poziom pozwolić sobie będą mogli jedynie zamożni. - zakończył nieco zakłopotany tym że w ogóle trzeba o tym wspominać.
Victor położył rękę na biurku i zastukał.
- Słusznie... Nie jesteś nikim z nas, mamy na takie wypadki przygotowane umowy z klauzulą poufności. Gdybyś kiedyś postanowił nas zdradzić i narobić syfu w biznesie panienki zostaniesz przedstawiony jako dobrowolny ochotnik do testów i sądowo ukarany za złamanie tej klauzuli. Przed tym jak nasz doktorek podłączy protezę, będziesz musiał ją podpisać. - powiedział bez ogródek wampir.
Georg wyraźnie przełknął ślinę... Patrząc na niego a zaraz potem na Rivera. Ewidentnie on nie był na tyle... Asertywny? Aby tak postawić sprawę.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 16:22

Nie krył tego, jak bardzo był z siebie dumny, gdy zauważył, jak lekko dobił Victora tym swoim pomysłem z otwieraczem do piwa. Niestety wampir chyba nie zamierzał pozostać mu dłużnym, skoro pozwolił sobie na rzucenie tej kąśliwej uwagi w stronę jednookiego. Czy naprawdę miał dużo wymagań, skoro chciał protezę, którą mógłby operować równie sprawnie, co normalną ręką, a szczególnie móc utrzymać w dłoni nóż i coś pokroić? Gdyby zaczął wymieniać konkretnie jakiego miała być koloru, tworzywa, wagi... mógłby się wtedy zgodzić, że miał naprawdę sporo wymagań, ale tak? Wciąż uważał siebie za kogoś, kto praktycznie nie miał żadnych wymagań.
- Widocznie taki francuski piesek ze mnie - odparł jałowo, wzruszając przy tym ramionami. Przeniósł jednak po chwili spojrzenie na wampira. - Mam dość psiego żarcia. Wolę już stracić czas i się namęczyć przy przygotowywaniu sobie domowego jedzenia, niż dalej być skazanym na marketowe żarcie z mikrofalówki - wyjaśnił szczerze, uświadamiając sobie, że może faktycznie wydziwiał, ale nie oczekiwał, że wampir go zrozumie. Nawet nie chciał mu życzyć znalezienia się w jego sytuacji.
- A po ludzku? - powiedział, gdy Georg skończył tłumaczyć... chyba różnice między bioniczną protezą a tymi przypominającymi prawdziwą rękę. Pogubił się już w tym wszystkim i nie wiele rozumiał z wyjaśnień okularnika.
Dalej wcale nie było lepiej, ale czego oni oczekiwali od prostego faceta, wychowanego w małym miasteczku?
- Jeśli miałbym wybierać, wolałbym biegać z metalową wilczą łapą od nadgarstka po pazury w kieszeni i śrubokrętem, niż z drugą protezą na plecach - odpowiedział wprost, nawet już nie starając się zrozumieć tego całego naukowo-inżynieryjnego bełkotu. A już tym bardziej udawać, że coś z tego rozumiał.
- Nie znam się na tej całej robotyce, więc podejrzewam, że raczej nigdy nie byłbym w stanie powiedzieć komuś o tym, jak bardzo zaawansowana jest moja sztuczna ręka. Jedynie mógłbym powiedzieć tylko tyle, że się rusza i działa. Nic więcej. O ile w ogóle ktoś zdecydowałby się na taką rozmowę. Jeśli będzie trzeba, zaopatrzę się w parę rękawiczek, żeby nie rzucała się aż tak w oczy, a podczas walk i tak bym ją zdejmował. Jak przegrać w zakładach, to tylko z honorem i bez wspomagaczy. Poza tym może część zawodników nauczy się, by nie lekceważyć przeciwnika tylko przez to, że nie ma ręki - odpowiedział szczerze ze spokojem, mając nadzieję, że chociaż trochę uspokoi to mężczyzn i nie będą musieli się martwić, że ich technologia z kosmosu wpadnie w niepowołane ręce.
- Lojalność i wierność jest u psów cechą charakterystyczną, prawda? Podpiszę, co będzie trzeba, jeśli dzięki temu będziecie spokojniejsi. Staram się unikać kłopotów i nie chcę mieć żadnych wrogów. Chcę tylko móc spokojnie żyć i normalnie funkcjonować w tym mieście. Jak zwykły człowiek - powiedział poważnie, patrząc to na jednego to na drugiego, mając nadzieję, że przez podpisanie tych ich cyrografów, może będą odrobinę bardziej ufni wobec niego.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 17:55

W zasadzie nie trzeba było mu tego życzyć bo doskonale wiedział jak to jest... Ale skąd River mógł to wiedzieć. Znali się ledwie chwilę i zdania jakie wymieniali były raczej ściśle związane z prowadzoną przez nich sprawą. Nie opowiadali sobie historii swojego życia. Nie odezwał się już jednak po tym jak River przybliżył im problem. Odezwał się za to mężczyzna wyraźnie zakłopotany tym że River nie zrozumiał co chciał przekazać... Często się zagalopowywał.
- Ja... To znaczy... Wybacz... Wybaczy pan. Prościej mówiąc... Protezy dostępne normalnie w medycynie są głównie zwykłym kawałkiem plastiku wyglądającym jak ręka. Mają względnie przywrócić osobą poczucie sprawności. Niektóre są zdejmowane i pod pierwszym plastikiem jest coś co wygląda jak hak... To umożliwia podnoszenie różnych rzeczy. Jednak nie ma mowy żeby był Pan w stanie w pełni gotować... Umożliwi to za to nasza proteza bioniczna. Ona jednak nie będzie wyglądać zbyt... Wyjściowo. Może rzucać się w oczy dlatego prosił bym o możliwe nie chwalenie się nią. - próbował wyjaśnić speszony.
Niestety... Protetyka nie była na zbyt zaawansowanym poziomie. Przynajmniej nie oficjalnie. Przełknął ślinę, zanim kontynował.
- Muszę zrobić testy... Nigdy wcześniej nie robiłem czegoś podobnego. Wilcza łapa i ludzka ręka różnią się od siebie... Muszę ustalić jak bardzo zmienia się ona podczas przemiany. Jak zmienia się sam kikut i czy mimo przemiany baza protezy będzie mogła się utrzymać czy rozerwie ją jak w wypadku np. Ubrań. Jeśli panom to nie przeszkadza, mógł bym zacząć od razu. - zaproponował spokojnie.
Co na dalszą część zdawał się robić coraz mniejszy. Samo ruszenie tego tematu było dla niego trudne.
- Nie podejrzewał bym Pana... To tylko środki ostrożności... - zaczął niepewnie.
- A ja tak, na tym też polega moja praca. Gdybym poszedł szpiegować do Augusta mówił bym dokładnie to samo. Jestem prostą osobą... Nie mam darów panienki która zdaje się rozpoznaje czy ktoś kłamie. Ale wiem że prawdą i kłamstwem da się balansować. Wolę się zabezpieczyć, siebie i jej interesy. Jeśli jesteś tak wierny jak mówisz, nigdy więcej nie trzeba będzie o tym wspominać. - cóż Viktor od początku trzymał trzeźwy dystans.
- I nie rób mi tu zbitego psa... Zasłużysz na moje zaufanie gdy za tydzień szczęśliwie wrócimy do domów, a w rezydencji Tenebris zawiśnie nowe trofeum. Bez presji. - dodał już półżartem i wstał.
- Jak chcecie to możecie iść badać tą waszą protezę. River... Będę tu jeszcze godzinę, mam co czytać... Potem wychodzę do baru. Jeśli skończycie do tego czasu, a doktorek cie nie wymęczy to wróć na trening. Jeśli nie... Jutro o tej samej porze?
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 20:57

Westchnął tylko, gdy zakłopotany Georg po raz nie wiadomo który, poprawiał swoją wypowiedź i zwracał się do jednookiego per pan. Nie chciał mu się jednak wcinać w słowo i to z taką pierdołą, więc przemilczał obecnie tę kwestię, jednakże przy najbliższej okazji zamierzał poinformować mężczyznę, by ten nie był wobec niego aż taki formalny i by się tak nie spinał. Jakoś... dziwnie się czuł, gdy ktoś mówił mu "Pan". Rzadko to słyszał i nie był przyzwyczajony, bo zazwyczaj bardzo szybko przechodził ze swoim rozmówcą po prostu na "ty". Zamiast tego skupił się na jego wypowiedzi, która bardziej mu zobrazowała, w czym tkwił problem z protezą, która miał mu zbudować. Nie mógł tak od razu? Pokiwał lekko głową na znak, że tym razem wszystko rozumie.
- Jak już mówiłem, bez obaw. Jak będę wychodził do ludzi, będzie szczelnie ukryta przed światem. Jeśli akurat będę brał udział w walkach, wcześniej będę ją ściągał i zostawiał w domu. Jedynie ukrycie jej mogłoby być problematyczne, gdy będę... bardziej kudłaty. Ale jeśli to problem, mógłbym kupić kurtkę czy płaszcz z czarnego futra, obciąć rękaw i sprawa rozwiązana - odpowiedział spokojnie, uznając to za całkiem dobre rozwiązanie, jeśli faktycznie będzie musiał aż tak pilnować, by nikt nie zobaczył jego sztucznej kończyny. Zawsze też mógłby z niej korzystać tylko w zaciszu domowym lub gdyby zaszła taka potrzeba, a nie mieć jej założonej praktycznie non stop.
Odnośnie testów nic się nie odezwał, jedynie spojrzał w stronę Victora, bo to jego czas przecież jednooki zajmował i od niego zależało czy będą kontynuować ćwiczenia, bo były ważniejsze, czy jednak mógł pozwolić na skrócenie przewidzianego na to czasu, na rzecz rozwiązania kwestii związanej z protezą. Na ten jednak moment pojawiła się o wiele ważniejsza sprawa odnośnie zachowania przez jednookiego tajemnicy i zabrania jej do grobu, byleby tylko nie zaszkodzić w żaden sposób Virgo. Nie do końca rozumiał czemu wynikła z tego taka dyskusja, skoro przedstawił swoją opinię i zgodził się na podpisanie praktycznie wszystkiego, co uznają za konieczne i podsuną mu pod nos. Rozumiał jednak ostrożność Victora, na jego miejscu też byłby nieufny. Szczerze mówiąc wampir praktycznie z każdą chwilą, coraz bardziej zyskiwał w jego oku swoim oddaniem względem wampirzycy. Widział, że to naprawdę dobry facet. Zresztą podobnie, jak jego pani.
- Akurat chyba mam prawo do wyglądania jak zbity pies, nie sądzisz? Ten twój ghul mnie nieźle sponiewierał - zażartował, przyjmując na moment rzeczywiście minę zbitego psa, choć zaraz po prostu parsknął rozbawiony i się wyszczerzył w szerokim uśmiechu.
Spoważniał zaraz, gdy Victor powiedział, że mogli iść zająć się przymiarkami do protezy. Spojrzał na wampira i kiwnął mu głową. Nie obiecywał mu, że wróci, bo nie wiedział, ile im zejdzie, jednak przyjął do wiadomości polecenie Victora.
- Tak jest. Jutro o dwudziestej. I jeśli nie spotkamy się już dzisiaj... Dobrej nocy, Victorze - powiedział spokojnie ze szczerym szacunkiem i wdzięcznością w głosie. Przeniósł po tym spojrzenie swojego jedynego oka na Georga, gotów pójść za nim, wkładając wcześniej buty, lecz ich nie wiążąc, a jedynie wsunął sznurowadła do środka. Koszulkę przerzucił sobie przez ramię i poszedł z okularnikiem.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 21:38

Georg kiwał lekko głową podczas wypowiedzi Rivera, jednocześnie zerkając na Victora jak by był dzieckiem które mówi "widzisz? Będzie grzeczny". Sam blondyn jednak wydawał się... Ostrożny, to chyba najbardziej odpowiednie słowo. Na samej obejmowanej pozycji był już od dawna, chociaż stosunkowo niedawno był wampirem, to miejsce nauczyło go gluwnie ostrożności i umiejętności oddzielenia pracy od prywatnych uczuć. Trudno więc było ocenić o czym myślał czy co czuł naprawdę.
- Chodzi głównie o ludzi... Chociaż, nie jestem zorientowany w Pana sytuacji na tyle by stwierdzić że pokazanie się z tą protezą stadu nie będzie miało nieprzyjemnych konsekwencji. - zasugerował jedynie i nie wtrącał się już w rozmowę tej dwójki.
Victor natomiast zaśmiał się, wyjmując paczkę papierosów i włożył sobie jednego do ust jednoczesnie kierując paczkę w stronę Rivera i Georga który od razu pokręcił lekko głową dziękując.
- Chciałeś powiedzieć jak ten bezzebny stary dziad cię poturbował? - poprawił go z lekkim uśmiechem i odpalił swojego papierosa odrzucając zapalniczkę na biurko gdyby ktoś jeszcze jej potrzebował.
- Słodkich snów pieseczku. - odpowiedział gdy wychodzili i wziął kolejną teczkę z czekającej na biurku sterty wydmuchując dym z papierosa w bok.
Georg pozbierał za to swoje rzeczy i wyszedł lekko skinając głową do Victora. Mimo wszystko, wolał Rivera puścić przodem... Czuł się trochę pewniej.
- Potrzebuje tylko trochę miejsca, zejdźmy do sali zabiegowej. To nie to co w 666, ale nie ma po co trącić czasu. Jeśli jednak się Pan zgodzi a dzisiejsze testy pójdą dobrze, wolał bym się następnym razem spotkać tam. Może pół godziny przed treningiem? To będą już tylko kwestie przymiarek. - zaproponował kierując ich do sali za metalowymi drzwiami porysowanymi od środka.
Georg chwilę się im przyglądał i ostatecznie zostawił je otwarte. Jak na salę zabiegową... Niewiele było w środku po za stołem który równie dobrze nadawał by się nie do zabiegu, a na sekcje. Było też biurko i krzesło przy nim. Georg zajął sam blat biurka swoimi notatkami i wyjął długopis.
- Dobrze... Najpierw sprawdźmy wymiary ręki w ludzkiej formie. Pozwoli pan? - zapytał podchodząc z niedużą miarką przypominającą krawiecką.
- Korzystając też z okazji... Chciałem przeprosić. Pan Victor niewiele mówił... Z resztą... W ogóle niewiele z wczoraj pamiętam. Słyszałem jednak że ucierpiał Pan w starciu z tym... Czymś. Nie wiedzieliśmy co z niego robili.... Ale i tak przepraszam. - dodał wyraźnie skruszony.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptyPią 24 Mar 2023, 22:24

- Nie należę do stada. Dobrze mi samemu. Rozumiem jednak ostrożność - odparł krótko, nie wdając się w dyskusje na ten temat. Z Leah naprawdę dobrze się bawił i... jakby czuł się na swoim miejscu w obecności innego wilka, jednakże wątpił, by równie dobrze czułby się na dłuższą metę i w większym gronie. Nie widział siebie w stadzie, chyba że jako kulę u nogi i magnes na kłopoty. Nie znał panujących wśród wilków zasad, nie znał ich tradycji, nie wspominając już o umiejętnościach, które jako wilkołak powinien umieć, a o większości pewnie nawet nie miał pojęcia. Poza tym... skoro sam siebie nie potrafił ochronić i o siebie zadbać, jak mógłby to zapewnić członkom stada? Uważał, że dla dobra wszystkich lepiej już będzie, gdy po prostu pozostanie na uboczu. Tak było najbezpieczniej.
Pokręcił lekko głową, gdy Victor częstował papierosem. Tym wczorajszym omal się nie udusił, wolał więc nie przesadzać. Gdyby jednak zaproponował szklaneczkę whisky... Naprawdę musiałby stoczyć z samym sobą zajadłą batalię, żeby mu odmówić.
- T...Taa... Nie wspomniałem o tym? Musiało wypaść mi z głowy - mruknął ze skwaszoną miną, piorunując Victora spojrzeniem, niczym dziecko, którego kolega właśnie naskarżył na niego rodzicom. Odpuścił jednak, wzdychając ciężko, wiedząc, że akurat tej batalii nie wygra. Na koniec uśmiechnął się przyjaźnie do wampira. Wredny dupek.
Parsknął rozbawiony, gdy na do widzenia został przez niego określony "pieseczkiem" i gdy tylko Georg pozbierał swoje papiery, wyszedł z nim z biura Victora, kręcąc przy tym głową. Jeśli tylko przeżyją spotkanie z wilczym mutantem... Może uda mu się zyskać nowego, dobrego kolegę. I to w dodatku wredną pijawkę.
- Jak dla mnie bez różnicy, byle by tobie było wygodnie. I proszę, starczy mi już tego pana. Wiem, że jestem siwy, ale wierz mi, że nadal jestem młody duchem - zażartował, uśmiechając się łagodnie do okularnika. Niezbyt mu odpowiadało podążanie przodem, bo nie znał tych magazynów, nie wiedział, gdzie powinien iść, jednak nie próbował na ten temat dyskutować, widząc, że Georg jakby pewniej się czuje, idąc z tyłu. Postanowił więc oglądać się co chwila, czy nie zgubił go przez przypadek i pytać, gdy pojawiły się jakieś drzwi czy rozwidlenie.
Wszedł do wskazanej przez niego sali odrobinę spięty, nie przepadał za lekarzami i nawet rutynowymi badaniami, jednak zdawał sobie sprawę, że bez tego trudno będzie im w ogóle ruszyć dalej. Zacisnął przysłowiowo zęby i postanowił to po prostu cierpliwe wytrzymać. Nie utrudniać, bo wiedział, że przez to tylko dłużej wszystko będzie trwało.
- Jasne - odpowiedział, zdejmując płaszcz i rzucając go na... stół zabiegowy. Obrócił się bokiem i lekko uniósł kikut, by ułatwić Georgowi do niego dostęp i zdjęcie wymaganych wymiarów.
- Nie przepraszaj. To nie twoja wina - odparł spokojnie, starając się nie dać znowu pochłonąć tym koszmarnym wspomnieniom. Przecież nie on stworzył tego potwora... Nie on zabił Karan...
- Mógłbym o coś spytać? - zapytał zaraz, aby zmienić temat i jednocześnie nie siedzieć w ciszy.
- Skąd ten strach? Podejrzewam, że pracujesz tutaj od dłuższego czasu, a jednak zamiast czuć się swobodnie, skoro jesteś wśród swoich kolegów i znanego sobie miejsca pracy, wydajesz się strasznie spięty i niepewny - powiedział, kierując spojrzenie na pulchnego mężczyznę, naprawdę ciekawy powodów, przez które tak się zachowywał.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptySob 25 Mar 2023, 00:26

Akurat w wypadku stada, Georgowi bardziej chodziło o dobro Rivera... Nie był do końca zorientowany, ani w sytuacji "politycznej", ani samego Rivera. Jeśli te przegasywania jego i Victora, a zwłaszcza nieufność blond wampira była spowodowana tym że River był jakimś szpiegiem, to widok protezy w Fostern mógł mu zaszkodzić. Jednak to było gdybanie, a skoro i tak skończyli tą rozmowę to mężczyzna nic już nie dodawał. Jedynie obserwował to jednego, to drugiego gdy się przegadywali, przez chwilę nawet na moment się lekko uśmiechnął. Później jednak zaczęli się zbierać i stres wrócił... Musiał jednak przyznać że gdy River zwrócił się do niego na schodach troszkę odetchnął.
- Wybaczy Pa... Wybacz... Nie jestem zorientowany w... Jak to ujął Victor, twojej rasie. Wampiry kładą duży nacisk na hierarchię i odpowiednie "tytuły". - przyznał wciąż nieco zmieszany ale zdecydowanie spokojniejszy. Przyprowadził wilkołaka do gabinetu i gdy tylko ten mu pozwolił zaczął zdejmować wymiary skrupulatnie je notując. Starał się to robić wyjątkowo delikatnie, w ciągu ostatniego roku robił to już kilkokrotnie, każdy reagował inaczej... Niektórzy naprawdę nie lubili gdy dotykało się "wybrakowanej" części ciała. Skinął głową gdy jednooki jednoznacznie dał mu do zrozumienia że go nie wini... Kolejna ulga.
- Oczywiście. - prawdopodobnie był przekonany że River ma pytania co do protezy, bo odpowiedział od razu, a gdy padło owe pytanie trochę się zmieszał.
Zapisał kolejny wymiar i chwilę się zamyślił.
- To... To nie tak... Nie do końca... - zaczął trochę kręcąc jak by na bieżąco ustalał ile może Riverowi powiedzieć.
- Pracuje tak... Dopiero z trzy lata... Wspomniałem wcześniej... Panienka po objęciu władzy w mieście zaczęła wprowadzać swoje zasady... Magazyny kiedyś wyglądały inaczej, a ja byłem w jednej z takich klatek... - skinął lekko głową w stronę cel gdzie dziś przebywały ghule.
- Panienka dała nam możliwość powrotu do życia... Z początku nie chciałem mieć z tym miejscem nic wspólnego. Nie wiem czy to te ich moce... Czy to naprawdę moje myśli... Ale potem pomyślałem że tu mogę się przydać. Pracowaliśmy już inaczej... No i były pensje... A te półtorej roku temu... - przerwał spisując kolejny wymiar.
- Panienka Virgo została oszukana i pojmana... Nad miastem przejęła władze inna wampirzyca. Była... Taka sama jak Pan Lawrence... Tj. Ojciec panienki, uważała że tacy jak ja to tylko bydło... Zginęło wtedy tylu... Część uciekła, duża część zginęła. Miała taką zabawę... Dawała pięć minut na ucieczkę... Później zaczynała gonić i jeśli dogoniła... - wzdrygnął się, a ręce zaczęły mu się trząść.
- Wiem że część wiernych Tenebrisom wampirów ukryło się na obrzeżach miasta... To oni poszli błagać łowców o pomoc. Z tego co wiem... Z plotek, wampir który spotykał się z panienką zaczął się z nimi układać byle tylko pomogli ją wydostać. Zginął biedak wtedy... Ale panienka wróciła do władzy... Zabili tamtych. Więc ja też wróciłem do pracy... ale ciągle... Wiem że to inne wampiry... Ale wciąż wampiry. Pan Victor nie ma nam tego za złe... Z resztą, po tym wszystkim każdy z nas dostał propozycję przejścia przemiany, żeby poczuć się bezpieczniej, ale ja chyba nie chce taki być... - wyjaśnił i dopisał coś do notatki.
- No i... Słyszałem sporo złego... O takich jak pa... Ty. Nie rozumiem... Zaatakowaliście ich, dlaczego ty pomagasz panience? - dodał zatrzymując się by na niego spojrzeć przez te duże okulary.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 EmptySob 25 Mar 2023, 11:58

Zerknął na niego przez ramię, idąc w stronę gabinetu, do którego mieli się udać. W pierwszym odruchu był gotów odpowiedzieć, że nie miał czego wybaczyć, jednak zamiast tego jedynie się lekko uśmiechnął pod nosem.
- Pewnie nie uwierzysz, ale... sam nie jestem zorientowany we własnej rasie. Niedawno się dowiedziałem, że w wilczej postaci można się między sobą porozumiewać słowami, a nie mową ciała - wyjaśnił z delikatnym rozbawieniem i nutą zażenowania, przez to, jak mało wiedział o swojej drugiej naturze. - Dorastałem wśród ludzi, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, kim naprawdę jestem. Zrozumiałem to dopiero, gdy zobaczyłem, jak moja siostra zmienia się w potwora, a po jakimś czasie sam się zmieniłem. Ona i moja żona jeszcze do niedawna były jedynymi wilkołakami, które w życiu spotkałem. Nie musisz się więc tak spinać z honorami i tytułami wobec mnie. Wierz mi, że nic się nie stanie, jeśli wprost nazwiesz mnie wilkołakiem czy psem. Przecież to nic złego, a jedynie stwierdzenie faktu, nie? - poinformował go spokojnym tonem z przyjaznym uśmiechem na twarzy.
Gdy dotarli na miejsce, od razu przygotował się do zdjęcia wymiarów z pozostałości po jego utraconej kończynie. Nie było to dla niego zbyt komfortowe, zwłaszcza że często, nawet gdy sam dotykał kikuta... czuł potworny ból jak w momencie, gdy tamten zapchlony kundel odgryzał mu rękę. To nie było przyjemne, ale był świadom, że to było konieczne do stworzenia idealnie dopasowanej protezy. Jeśli chciał mieć znów dwie sprawne dłonie, musiał wytrzymać. Rozmowa bardzo przy tym pomagała, bo mógł skupić się na niej, a nie na dotyku w tych wrażliwych dla niego okolicach.
Szczerze nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Wciągnął nawet powietrze do płuc i spojrzał mocno zaskoczony na Georga z cieniem nadziei w oku, że zaraz okaże się to tylko kiepskim dowcipem z jego strony. Nie usłyszał jednak takiej informacji, a zamiast tego pulchny mężczyzna, kontynuował swoją wypowiedź. Z szacunku do niego i jego traumatycznych przeżyć, nie przerywał mu, nawet po to, by powiedzieć, aby nie mówił już nic więcej i nie rozdrapywał tych ran. Sam doskonale wiedział, jak to było z przywoływaniem demonów przeszłości, nieraz trudno było się później wyrwać z ich bezwzględnych szponów, gdy złe wspomnienia pochłaniały bez reszty niczym bagno czy ruchome piaski.
Z przykrością się tego słuchało, a jeszcze gorzej się poczuł, gdy uświadomił sobie, że podczas gdy on i Karan żyli sobie szczęśliwie i spokojnie, planowali wspólną przyszłość, tuż obok działy się takie dramaty. Nawet nie mógł sobie przypomnieć, co wtedy robili takiego, że całkowicie nie miał pojęcia o tym, że miasto było praktycznie pochłonięte wojną. A może akurat wtedy byli gdzie indziej? Nim się dowiedział o ciąży, w sumie często podróżowali za granicę. Dość dużo czasu spędzili w samej Europie, jeżdżąc od kraju do kraju i odwiedzając najsłynniejsze zabytki.
Dotarło też do niego, że choć wampiry wyglądały jak ludzie... potrafiły być naprawdę okrutnymi potworami. Spuszczone ze smyczy... mogły dopuścić się naprawdę okropnych rzeczy. Markiz de Sade pewnie z niejednego z nich byłby dumny. Rozumiał już, o co chodziło Virgo z tym że wielu z jej rodaków nie pochwalał jej decyzji i sojuszu z łowcami. Nie podobało im się to, bo byli ograniczeni, nie mogli robić wszystkiego, na co naszłaby ich ochota, by nie znaleźć się na celowniku.
- Virgo wydaje się aniołem, wśród diabłów - wypowiedział nieświadomie na głos to, co właśnie przeszło mu przez myśl. Rogatym aniołem, bo wspominała, że nie była tak krystalicznie czysta, jednakże w porównaniu do swoich poprzedników... zasługiwała na miano anioła. W pierwszej kolejności zależało jej na ludziach i ich bezpieczeństwie.
- Przykro mi, że cię to spotkało. Teraz rozumiem twoje zdenerwowanie. Przepraszam, że zapytałem - powiedział, że szczerą skruchą w głosie. Nie wiedział czemu, ale był pewien, że Virgo nie dopuści, by taka sytuacja kiedyś się powtórzyła. Nie powiedział jednak tego na głos, nic by to nie dało, a jedynie pewnie zostałby uznany za podlizywacza. Kto to widział, by wilkołak trzymał stronę wampira i się z nim zgadzał?
- Szczerze przyznam, że nie miałem pojęcia, że coś takiego miało miejsce w Venandi. Jak już wspomniałem, jestem samotnym wilkiem, a do niedawna nawet nie wiedziałem, że niedaleko miasta jest całe stado. I to jeszcze kierowane przez starego, egoistycznego dupka, dla którego najważniejszy jest ten konflikt z wampirami - odpowiedział spokojnie, patrząc uważnie na Georga.
- Co do pomocy Virgo... To jest raczej wzajemna pomoc. Obiecałem mojej zmarłej żonie, że znajdę tego zapchlonego skurwysyna, który nas wtedy zaatakował i pomszczę jej śmierć. Starałem się go szukać na własną rękę, pytałem o niego wilki z Fostern, ale utknąłem w martwym punkcie. Pomyślałem, że skoro zaatakował w mieście, może Virgo by coś na ten temat wiedziała. Obiecała mi pomóc go znaleźć, a ja obiecałem się go pozbyć i dostarczyć jej jego głowę. Po tym... nasza współpraca odejdzie w niepamięć i zostanę pogoniony z miasta, skoro nie powinno tu być żadnego wilka - westchnął, w sumie pogodzony z tą myślą, że zostanie potraktowany, jak każdy inny wilkołak, jak najgorszy wróg i potencjalne zagrożenia, nawet pomimo tego, że przez chwilę współdziałali razem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 3 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-