a
IndeksIndeks  WydarzeniaWydarzenia  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  
Magazyn 668 - Page 4


 

 Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 25 Mar 2023, 19:53

Nie widział powodu dla którego River miał go okłamywać, chociaż było to zdecydowanie niezwykłe.
- Dobrze że nie byłeś do końca sam... To musi być trudne nie wiedzieć kim się jest. Nie spotkałem wcześniej takiego wilkołaka, ale widywałem półwampiry które urodziły się po jakiejś przygodzie wampira z ich matką. Współczuję. - przyznał szczerze.
Wampiry miały o tyle lepiej... Że od początku mogli się dowiedzieć kim są. A wilkołak? Jak to było żyć tyle lat przekonany o byciu takim jak inni i nagle bum. Nie zazdrościł Riverowi tej historii. Dobrze że w tym czasie nie doszło do tragedii! Później... Skupił się na swojej smutnej historii. Minął rok od powrotu piekła i tego jak zostało powstrzymane... Ale zdecydowanie uważał ze było to dla niego bardziej traumatyczne niż jego początki w Venandi... Wtedy nie miał nadziei i ktoś mu ją dał tylko po to by znów odebrać. Chyba pierwszy raz w ten sposób ale na odpowiedź Rivera, staruszek się zaśmiał.
- Coś w tym jest... Chociaż nie wiadomo jaka będzie za kilkaset lat. Wielu tych którzy służyli jej ojcu uważa że jest po prostu młoda. Za młoda i za bardzo ceni życie istot które i tak nie żyją za długo. Czasem się zastanawiam... Czy jeśli zrozumie że nasze życie rzeczywiście jest tak kruche to się zmieni. - dodał nieco się nad tym zamyślając.
Na razie znała ludzi wokół siebie, może nawet na swój sposób ich lubiła. Ale co gdy zaczną jeden po drugim umierać. Każdy się uodparniał na pewne rzeczy... Ludzie też w pewnym momencie przestawali opłakiwać każdego chomika który odszedł. Przeprosiny wyrwały go z tej mrocznej myśli.
- To nie tajemnica... Nie przepraszaj... Może... Im więcej będzie się o tym mówić, tym mniej będzie tak przerażało. - dodał i machnął lekko ręką. Odpowiedź na jego pytanie nieco go zaskoczyła... Miał chyba błędne wyobrażenie że River skoro mieszkał z żoną to... Sam nie wiedział, wyli razem? Wilkołaki się jakoś porozumiewały prawda? Czy może znów naogladał się za dużo filmów. Chciał właśnie coś powiedzieć gdy zmarszczył lekko brwi przyglądając się Riverowi.
- Chyba... Nie rozumiem... - wyznał trochę pogubiony.
- Dlaczego uważasz, że nie może cię tu być? Że nie może być tu żadnego wilkołaka? Kilka nawet pracuje na magazynach...Nie znam przywódcy watahy z Fostern... W zasadzie w ogóle mało o tym wszystkim wiem... Ale jedno wiem na pewno... Ten konflikt jest panience Virgo nie na rękę. Już sprawa z łowcami jest napięta. Wiesz... Nie wszystkim się to uśmiecha żeby współpracować z niemal naturalnym wrogiem. Panienka jest na celowniku kilku innych rodów, bo okazała słabość przegrywając i ładując w niewoli. Wciąż nie radzi sobie z konfliktem z wilkołakami i zadaje się z łowcami... Na domiar wszystkiego jest młodszą z dzieci Lawtenca... No i jest kobietą. Ganianie za wilkołakami w mieście zdecydowanie nie jest w jej harmonogramie dnia. Gdyby tylko August chciał rozmawiać... Spodziewam się ze chętnie zakończyła by tą idiotyczną wojenkę. Biorąc pod uwagę na jakie ustępstwa poszła dla łowców, na pewno była by w stanie ustąpić też jemu... - zatrzymał się zdając sobie sprawę że za dużo emocji wyszło w tym wywodzie.
- Wybacz... Nie chcę wracać do tych czasów gdy jej nie było... Naprawdę nie chce... - dodał niemal płaczliwie i się odsunął kręcąc głową.
- Potrzebuje jeszcze wymiarów zmienionej kończyny... Mógłbyś?- dodał od razu żeby skupić się na pracy i odwrócił się dając Riverowi odrobinę prywatności.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 25 Mar 2023, 20:50

Lekko nie było, gdy dotarło do niego, że nie jest człowiekiem, jednakże Lake miała gorzej, bo się w ogóle czegoś takiego nie spodziewała. Nawet pomimo krwi spływającej mu do ocalałego oka, widział, jak bardzo była przerażona, nim uciekła z domu. Mimo wszystko... mimo zatracenia własnej tożsamości nie żałował tego, że nie dorastali wśród swoich. Trafili na wspaniałych ludzi, którzy dobrze się nimi zaopiekowali, którzy... mimo tego, co się stało, po powrocie z nim ze szpitala praktycznie na głowie stawali, by odnaleźć Lake. Ciekawe czy widziała chociaż jeden plakat, czy ogłoszenie o jej zaginięciu, które Oliver i Mira powywieszali praktycznie w całym Portland. Możliwe, że po jego odejściu zrobili to samo...
- Jeśli faktycznie mają rację, jedynie możemy się cieszyć ile tylko się dla z tego, jaka jest teraz i mieć nadzieję, że nie dożyjemy czasów, gdy stanie się taka jak jej poprzednicy - przyznał spokojnie, mając jednak cichą nadzieję, że wampirzyca mimo upływu nawet setek lat... nie postanowi pójść w ślady i być taka sama jak jej starsi rodacy.
- Słyszałem, że wilki nie są tu mile widziane. Może źle coś zrozumiałem - odparł, zamyślając się na moment i słuchając uważnie Georga. Gdy się mówiło o rozwiązaniu tego konfliktu, wszystko dobrze wyglądało i ładnie brzmiało, jednak jednooki wiedział, że to nie takie proste. Virgo sama mu to przecież wyjaśniła. Zwłaszcza że cała ta wojna opierała się na zemście za zabicie swojego ojca przez drugą stronę. To się nigdy nie skończy, chyba że zmieni się rodzina rządząca po jednej ze stron. Raczej nie prędko to nastąpi, biorąc pod uwagę, że ciągnie się to już od tylu pokoleń.
- Wydaje mi się, że jedyna sytuacja, w której August spotka się z Virgo to tylko po to, by ją zabić. A i tak wątpię, by zakończyło to ich wojnę. Szczególnie że on z jakiegoś powodu nie chce jej kończyć. Inaczej już dawno doszliby do porozumienia, prawda? - wyraził swoje zdanie na ten temat, nie wchodząc w szczegóły i nie zdradzając prawdziwych powodów tego konfliktu. Nie miał przy tym zbyt dobrej opinii na temat Augusta i raczej mało prawdopodobne, by to się kiedykolwiek zmieniło. Poświęcał przecież życia swoich towarzyszy, byleby tylko móc się bawić w tę bezsensowną wojenkę. Idealny przywódca niewart nawet funta kłaków.
- A ja nie chcę, by ulice spłynęły krwią i zmieniło się w pole bitwy - westchnął ciężko, porzucając ten temat, bo nie należał do najprzyjemniejszych. Powinni się cieszyć z obecnie panującego w mieście spokoju, póki panował, bo przecież w każdej chwili mogło się to zmienić, biorąc pod uwagę, że Virgo miała wrogów nawet wśród swoich wampirów.
- Tak, pewnie - zgodził się i gdy tylko Georg się odwrócił, odszedł kawałek, by mieć nieco więcej wolnego miejsca. Zdjął buty i spodnie i zmienił się w wilka, opadając na wszystkie trzy łapy. Szczeknął krótko, wracając na poprzednie miejsce i siadając na ziemi przed mężczyzną, jego ogon od czasu do czasu zamiatał lekko podłogę. Poruszył kikutem i lekko go wyciągnął w stronę okularnika, jakby chciał mu podać łapę, by ten nie musiał szukać pozostałości po kończynie wśród czarnego, gęstego futra.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 25 Mar 2023, 21:46

No cóż... Tej części histori Georg już nie znał. Spodziewał się raczej że River i jego siostra mieli swoje wsparcie w odkrywaniu kim są. Nigdy wcześniej w końcu nie był przy zmieniającym się wilkołaku... A już w ogóle przy pierwszej przemianie. Nie miał pojęcia jak trudno było się wtedy odnaleźć zmieniającemu się. Na słowa Rivera o Virgo tylko lekko przytaknął na znak że się zgadza. Cóż... On raczej na pewno nie dożyje tych czasów, już w tej chwili wyglądał na jakieś 60 lat... Oczywiście możliwe że było to nie do końca odpowiadające prawdziwym liczbą biorąc pod uwagę to co staruszek przeżył.
- Hmm na pewno są ostrożni co do twojej rasy. Virgo jest ostatnią przedstawicielką rodu Tenebris. Ostatnią z tutejszych czystokrwistych. Jeśli jej zabraknie władze nad miastem przejmie inny ród... Prawdopodobnie jakiś sąsiad włączy miasto do swojego terytorium. Wiele osób jest przez to przewrażliwionych. Wystarczy jeden członek stada który chciał by zyskać w oczach Augusta i podejść ją, a później zabić. Nie wiń więc nas za sceptyczne podejście. Ale to że Tenebris i August mają konflikt nie znaczy przecież że wszystkie wilkołaki są złe. O ile w ogóle jakie kolwiek są. - wzruszył lekko ramionami.
- Mnie więcej krzywd spotkało z ręki wampirów niż wilkołaków... Chociaż mówi się że August jest... Sadystą, to trudno ocenić kogoś gdy się go nie zna. - westchnął słysząc kolejne słowa.
To było zdecydowanie coś czego tutejsze wampiry chciały uniknąć. Walki między wampirzymi a wilczymi przywódcami podobno nigdy nie kończyły się dobrze. Słyszał że w jednej podobno zginęli oboje. Nie siedział jednak w tej polityce na tyle by doradzać właściwe wyjście. Odwrócił się by dać Riverowi tą odrobinę prywatności. Gdy znów na niego spojrzał był już w swojej wilczej postaci. Musiał przyznać że to robiło wrażenie! Skupił się w tej chwili na pracy, i tak River nie mógł mu odpowiedzieć, chyba że umiał? Wspominał coś o takiej umiejętności. Tak czy siak skupił się na wymiarach które chwilę skrupulatnie zapisywał.
- Fascynujące... - mruknął bardziej do siebie po czym rozwinął taśmę i zmierzył wzrost Rivera w tej postaci.
Pokiwał przy tym głową jak by właśnie toczył w głowie jakąś zagorzałą dyskusje i właśnie na nią odpowiadał.
- Tak... To powinno się udać. Jeżeli umiejscowimy ją tak... - mruczał jeszcze chwilę pod nosem, coś notując w swoim zeszycie by w końcu go zamknąć.
- Potrzebuje trochę czasu... Jutro powinienem mieć już przynajmniej bazę do założenia. - wyznał i zerknął na wilkołaka.
- A co do wcześniejszego... Jeśli nie chcesz krwi na ulicach... Zostań. Pomóż im... Pomóż jej. - zaproponował i schował notatki do torby.
- Gdy Tepes przejęła władze... Może ludzie w mieście z pozoru tego nie odczuli... Ale ilość zaginionych i zabitych rosła niebezpiecznie. Nawet jeśli krew nie lała się strumieniem po ulicy... To nie znaczy że jej nie było. Spokojnie było dopiero gdy Virgo trzymała na smyczy wampiry i ludzi.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 26 Mar 2023, 00:24

- Nie chodzi o brak zaufania. Na ich miejscu również bym był nieufny. W końcu na zaufanie trzeba sobie zasłużyć. Krzywdzące jest jednak wrzucanie wszystkich danej rasy do jednego wora. Zwłaszcza jeśli nie ma się pojęcia o własnej rasie - westchnął trochę zakłopotany tym tematem. Albo raczej własną ignorancją i brakiem zainteresowania względem swojej rasy. Dobrze się czuł, gdy z Leah dokazywali i biegali po lesie w wilczej skórze, ale... obawiał się, że nie pasowałby i byłby tylko utrapieniem, gdyby miał dołączyć do stada.
Rozumiał jednak obawy innych, względem jego osoby. Zdawał sobie sprawę, że gdyby coś się teraz stało niedobrego w pobliżu Virgo, byłby pierwszym podejrzanym. Gdyby doszło do zmiany władzy w Venandi, nie było pewności, czy nowy przywódca nie okaże się gorszy od poprzedników. Może i rządy Virgo nie były idealne i pewnie wielu miało do niej jakieś pretensje, jednak było to już znane "zło", wiedzieli, czego mogliby się spodziewać w jakiś konkretnych sytuacjach. Z nowym rządzącym nie mieliby tej możliwości. Nie od razu. I mogliby zwyczaje nie dożyć ponownego nabycia tej możliwości.
- Trudno mi ocenić czy jest sadystą. Niby tłumaczył się walką z wampirami dla dobra swojego stada i poległych członków... Jednakże bez większego zawahania jest w stanie wysyłać kolejnych na pewną śmierć jedynie przez swoje widzimisię - odparł zamyślony i wcale nie myślał o tym, jak poprawić opinię o Auguście. Nie próbował nawet znaleźć argumentów, którymi byłby w stanie racjonalnie wyjaśnić takie działanie alfy i to jeszcze w taki sposób, by nie przedstawić go jako bezdusznego, krwiożerczego potwora. Może... po prostu go nie rozumiał, bo miał bardziej ludzkie, a nie wilcze podejście do życia? Chyba nie był najlepszą osobą do oceniania tego, czy August nadawał się na przywódcę, czy nie.
Nic więcej jednak nie odpowiedział i przemienił się, lądując na trzech łapach, gdy tylko Georg się odwrócił. Bez najmniejszego oporu pozwolił mężczyźnie go pomierzyć z każdej strony, której ten potrzebował do zbudowania dla niego protezy. Przekrzywił lekko głowę, nie do końca rozumiejąc, gdy mruknął coś do siebie pod nosem. Obrócił po chwili głowę, by spojrzeć za siebie, upewnić się, czy doktorek nie miał na myśli czegoś innego, a nie wilka. Nic jednak fascynującego nie dostrzegł, więc znów utkwił na nim swoje spojrzenie. Parsknął, jakby kichnął i oblizał sobie leniwie pysk, jakby chciał powiedzieć: "To pewnie nic ważnego". Inaczej Georg zwróciłby się wprost do niego, a nie burczał sobie pod nosem, prawda?
Kiwnął lekko głową i odetchnął głęboko, zerkając kątem oka w stronę swojej utraconej łapy. Z jednej strony nie mógł się doczekać, by zobaczyć owoc ciężkiej pracy Georga, z drugiej... nie mógł uwierzyć w to, że za niedługo znów będzie mógł stanąć na wszystkich czterech łapach, a nawet obrać sobie jabłko.
Głos mężczyzny skutecznie wyrwał go z zamyślenia i sprowadził na ziemię. Słysząc jego słowa, zaskoczony aż szerzej otworzył złote oko i lekko rozchylił pysk, by zaraz po tym spuścić żałośnie głowę i położyć po sobie uszy, niczym zbity pies. Naprawdę by chciał pomóc Virgo, powiedział jej o tym w twarz, ale... to nie było takie proste, biorąc pod uwagę, że i tak miała już negatywną opinię przez układy z łowcami, a nie chciał być powodem jej kolejnych kłopotów. Poza tym... nie mógł się narzucać, jeśli nie potrzebowałaby jego pomocy. Nie tak to przecież miało działać.
Gdy spostrzegł, że okularnik zaczął się pakować, stanął na tylnych łapach, zmieniając przednią wilczą łapę, w pokrytą futrem, zakończoną pazurami dłoń, którą sięgnął po swoje spodnie. Odwrócił się tyłem do mężczyzny i zaczął się ubierać, nadal porośnięty czarną sierścią, choć z bardziej ludzką postawą.
- Nic nie obiecuję, ale postaram się nie dopuścić, do powtórzenia się historii. Nie pozwolę byś ty czy Virgo mieli znów zostać uwięzieni w klatce - powiedział z pełną powagą, zerkając na mężczyznę przez ramię, swoim złotym okiem. Zapiął spodnie i powrócił do ludzkiej postaci. Chwycił swój płaszcz i zarzucił go sobie na pokryty bliznami tors i ramiona.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 26 Mar 2023, 10:56

Faktycznie... Chociaż z drugiej strony, czasem było to trudne. Czasem bezpieczniej było założyć najgorsze. Chociaż z drugiej strony, on wciąż tu był i pracował. Oczywiście że trzymały się go swoje lęki, ale walczył z nimi. Nie odpowiedział, głównie po to żeby zająć się już swoją pracą.
- Nie znam początku sporu... Ledwie ogólny zarys o tym jak kiedyś te ziemię należały do wielkiego stada wilkołaków. Jeszcze zanim było tu miasto czy choćby mała wieś. Ludzie próbowali zasiedlić ten teren ale byli atakowani i przepędzani. Wtedy z grupą osadników zjawił się Lawrence Tenebris z rodziną i garstką "ludzi". Wyznaczyli granice i zepchneli Wilkołaki do ich obecnego terytorium. Venandi najpierw było obozem... Małą osadą... Wsią aż w końcu rozrosło się do tych rozmiarów. Jednak pomiędzy słyszałem o dwóch walkach między przywódcami wilkołaków a wampirów... Obie wygrała strona wampirów choć z tego co wiem w jednym przypadku walczący krótko po tym zginął. Jednak kto zaczął... Czy wilki chciały odzyskać swoje ziemię? Czy może wampiry chciały więcej? Nie mam pojęcia... Jednak uważam, że historia powinna pozostać historią. Gdyby wszyscy na świecie kłócili się o to gdzie przebiegały granice pół wieku temu mieli byśmy ciągłą wojnę światową. Czasem żałuję że nie jestem zwykłym mieszkańcem który jedyne co wie to o tym że Tenebris założył osadę z której powstało dzisiejsze Venandi... Koniec. - wyprostował się gdy skończył swoje notatki i zaczął je pakować.
River miał wcześniej rację... Najlepiej by było gdyby zmieniła się rodzina rządząca w Fostern. Jednak... Wciąż te pół wieku temu zabito im alphe... Nie było pewności czy mimo więzów krwi ktoś nie czuł by dalej braku sprawiedliwości. Usiadł na chwilę na krześle i lekko się uśmiechnął do Rivera.
- Dziękuję, ja mam już swoje lata... Kolejnej klatki już pewnie i tak nie przeżyje... Serce już nie to, jego tak łatwo nie da się wymienić. Nie boję się samej klatki... Ale tego co mogą nam zrobić... Tego co może spotkać innych mieszkańców. Katherine Tepes rządziła krótko, ale dość by wiedzieć że historie o okrucieństwie Draculi były prawdziwe... A w oczach części sąsiednich rodów była jedynie zagubioną sprzed lat sierotką. Jeśli August zabije Virgo... Jeśli nawet przejmie miasto... To na jak długo? I co zrobią z wilkami kolejni którzy już nie będą mieli sumienia. Zauważ jedną ważną rzecz... - mówiąc to na koniec nachylił się lekko jak by chciał zdradzić Riverowi sekret.
- Byłeś wczoraj w 668...widziałeś hale treningowe, widziałeś laboratoria i pracownie. Rodowy dom Tenebris to ładnie pomalowana forteca pełna odbudowanej armii wampirów. Wiesz co wiele razy powtarzał Robert zanim wyszła jego zdrada? Że Virgo ma siły które bez problemu zrownały by Fostern razem mieszkańcami i lasem wokół z ziemią. Uważał że nie kłopotali by do tego nawet łowców których równie dobrze też powinna wyciąć w pień. Nie pochwalam tego podejścia... Ale powiedz mi... Jeśli rzeczywiście tyle za nią stoi, to czemu pozwala Augustowi szczekać za swoimi plecami? I czy inny wampir nie skorzystał by z opcji zniszczenia miasta nawet kosztem kilku ludzkich cywili. August przegra... Nawet jeśli wygra. - wyprostował się z powrotem i założył torbę na ramię
- Zacznę od razu. Uważam że jeśli chcesz jakoś pomóc mieszkającym tam wilkolaką... To przemów do rozumu Augustowi, albo pogadaj z panienką... Może znajdziecie jakieś wyjście. I nie martw się... Nikt cie nie przepędzi z miasta. - dodał żeby trochę pocieszyć Rivera i ruszył w stronę drzwi.
- Do jutra...
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 26 Mar 2023, 13:03

Słuchał uważnie tego, co mówił Georg, zastanawiając się, czy rzeczywiście mogło chodzić tylko o odzyskanie dawnych ziem, na których żyli przodkowie tutejszych wilków, czy może... tak, jak zażartowała pani Rita - August był zazdrosny o to, jaką potęgę zbudowała rodzina Tenebrisów i jak bardzo miasto się rozrosło pod ich przewodnictwem. Skoro wcześniej była tutaj społeczność wilkołaków i to nie mała, z tego, co mówił mężczyzna, czysto teoretycznie Fostern było starsze od Venandi, a mimo to było jedynie wsią. I to z tylko jednym, skromnym sklepem wielobranżowym. Poza tym coś musiało być na rzeczy, skoro miał taką obsesję na punkcie miasta. Inaczej raczej nie dopuściłby do sytuacji, by syn pani Rity miał nieprzyjemną sytuację, tylko przez to, że przeniósł się do miasta. Zresztą cokolwiek było jego powodem do toczenia tej wojny, jednooki wątpił, by chociaż w drobnej mierze był wart poświęcania życia swoich rodaków. Nie ważne czy była tu zazdrość, urażona duma, czy chęć zemsty. Swoimi działaniami napędzał tylko tę spiralę nienawiści, karmiąc ją i dając możliwość, by mogła sobie spokojnie rosnąć. To było raczej przeciwieństwem dążenia do jej zakończenia. Ale! Co jednooki mógł o tym wiedzieć, skoro nie był stąd, był wciąż młody jak na wilkołaka i chyba przede wszystkim, nie dorastał wśród wilków, nie znał własnej rasy.
Kiedy Georg mówił dalej, zwłaszcza to, co powiedział przyciszonym głosem... Otworzył szerzej oko, jakby nagle coś do niego dotarło. Mężczyzna miał rację. Choćby biorąc pod uwagę to, ile ona miała po swojej stronie ludzi - wampirów i łowców, wilki nie miały najmniejszej szansy, by pewnego dnia postanowiła po prostu ich zaatakować. Zostaliby bez większego problemu zgnieceni jak uciążliwa mucha. I to nawet nie wytaczając przeciwko stadu z Fostern technologii i narzędzi militarnych, którymi Venandi dysponowało. Niejednokrotnie wróżył Fostern zagładę, jeśli August nie pójdzie po rozum do głowy, albo – co gorsza – jego syn przejmie władzę, jednakże teraz dotarło do jednookiego, że to nie był jedynie jego złośliwy wymysł, a prawdziwa wizja przyszłości. Ten stary, wyliniały wilczur... nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak łaskawa była dla niego w tym momencie Virgo. Tak jak powiedział Georg, mogłaby w każdej chwili zmieść Fostern z powierzchni ziemi, choćby z nudów. Ale... temu durniowi nie szło nic przetłumaczyć. Nie mówiąc już o tym, że część wilków w jego stadzie, nie popierała jego działań. Był samotnym królem zepchniętym do rogu szachownicy, otoczony jedynie kilkoma figurami, podczas gdy druga strona, o ile nie miała wszystkich figur, to na pewno miała zdecydowaną większość. I to niestety tych zdecydowanie silniejszych. To była bardzo nieciekawa sytuacja. Zdawał sobie jednak sprawę, że nawet gdyby postanowił powiedzieć mu o wszystkim, czego się dowiedział o Virgo, co widział w tych magazynach... podejrzewał, że nawet wtedy August by nie ustąpił, ruszając ślepo na wampirzycę i skazując na śmierć całe stado z Fostern. Nawet gdyby wygrał i pozbyłby się Virgo... miasto przejąłby inny dostatecznie silny wampir, kto wie, czy bez skrupułów nie ruszyłby na wieś ze wszystkim tym, co wampirzyca zostawiłaby po sobie w Venandi. Nie wiedział, jak mógłby przekonać Augusta do zawieszenia broni i zakończenia tego konfliktu... Wiedział natomiast, że cokolwiek by się nie działo... Virgo, musi przeżyć. Żyć najdłużej, jak się da, póki wciąż była "młoda, niedoświadczona i zbyt miękka". Wbrew pozorom tylko ona mogła zapewnić przetrwanie wilkom z Fostern.
Nie skomentował w żaden sposób całej tej wypowiedzi doktorka, pogrążony we własnych rozmyślaniach, z których wyrwał się, dopiero gdy Georg się z nim pożegnał.
- Pół godziny przed treningiem, w magazynie 666, tak? - upewnił się, czy dobrze zapamiętał i sięgnął po telefon w kieszeni, by sprawdzić godzinę. Niby takie zwykłe zebranie miary nie było czasochłonne, ale dość dużo czasu mogło im zejść na samej rozmowie. Podczas konwersacji czas zazwyczaj płynął szybciej. Chyba... nie opłacało mu się już wracać do Victora.
- Dobrej nocy, Georg - pożegnał się z nim uprzejmie. Zdjął płaszcz by założyć koszulkę, skoro już dzisiaj nie będzie ćwiczył. Założył z powrotem i wyszedł z sali chwilę po doktorku, idąc tą samą drogą, co zapamiętał. Nie wyszło mu to zbyt dobrze, biorąc pod uwagę to, że znów znalazł się pod salą zabiegową. Westchnął ciężko i skupił się na wychwycenia przesiąkniętego strachem zapachu Georga, dzięki któremu udało mu się opuścić magazyn. Później już bez problemów trafił do miasta.

(c.d.)
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyPią 31 Mar 2023, 23:31

Nowy postTemat: Re: Magazyn 668 Magazyn 668 - Page 4 EmptyDzisiaj o 23:30 Odpowiedz z cytatem Zmień/Usuń ten post Usuń ten post Zobacz IP autora Report post to moderator or admin Lock post for new reports
Georg nie skomentował już nic więcej bo chyba River sam i tak złapał się na tym że mówił i tak dość. Nie podejrzewał Virgo o manipulowanie wilkołakiem chociaż... Moze nim też manipulowała? Przy wampirach podstawowy problem był taki... Że nigdy nie można było być do końca pewnym. Chyba że zdobywało się dodatkowe moce jak ci łowcy na sterydach albo alpha wilkołaków.
- Żaden trud... To przyjemność, do później! - rzucił jeszcze gdy River wychodził i wrócił do pracy.
Musiał przyznać... Ze to naprawdę niesamowite w jak krótkim czasie wilkołak wzbudził jego zachowanie i sprawił że mężczyzna aż tak się przy nim nie stresował. Może dlatego że mimo iż nie był człowiekiem... Wciąż nie był wampirem? Tak czy siak, staruszek czuł się już o wiele swobodniej, co można było zauważyć podczas ich rozmów. Wyjście z magazynu wcale nie było skomplikowane, ale dobrze że kręciło się tu jeszcze trochę pracowników którzy mogli pokierować Rivera. W godzinach wieczornych głównie 668 tętniło życiem... Gdy inni szli spać, tutaj najczęściej praca się zaczynała. Victor... Był dokładnie tam gdzie River go wczoraj zostawił. Tyle że wydawało się że papierów jest jeszcze więcej... Podobnie było z pineskami na mapie za biurkiem, chociaż po za czerwonymi doszły też inne kolory. Na jednej stercie papierów stał niedopity kubek kawy z stacji benzynowej na podłodze była też pusta puszka po energetyku. Raczej wampir nie zarwał wczorajszej nocy i dnia... Raczej? Ale na pewno spędził tutaj duuuużo czasu. Powiesił na tablicy kilka wydruków z wykresami... Coś co wyglądało jak wyniki badań krwi oraz zdjęcie nagiego mężczyzny w klatce. Cały był pokryty strupami od świeżo zaschniętej krwi. To właśnie temu przyglądał się uważnie, co chwilę zerkając jedynie na kartkę w swojej ręce, jak by powtarzał rolę przed przedstawienie. Jak wcześniej... Usłyszał Rivera już na metalowych schodkach. Nawet na niego nie spojrzał, jedynie machnął lekko ręką.
- Już kończę... - dodał przecierając palcami oczy.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 01 Kwi 2023, 13:27

Po wejściu do 668 od razu skierował się do biura Victora, gdzie zastał go wcześniejszego dnia. Skoro wampir nie uprzedzał, że będzie gdzieś indziej, prawdopodobnie tam właśnie go zastanie. Ciekawe jak Victorowi szło. Trochę głupio mu było, że krwiopijca sam się męczył z całą tą papierologia, ale przecież wspólnie ustalili taki podział obowiązków przy tym zadaniu. Poza tym jednooki chyba i tak niewiele byłby w stanie pomóc. Naukowy bełkot... bez wątpienia stanowił dla niego główny powód, przez który szybko pozbył się myśli o zaproponowaniu Victorowi swojej pomocy z całą dokumentacją dotyczącą wilkołaka-terminatora.
Tak jak wczoraj, tak również dzisiaj najpierw zapukał i odczekał. Po chwili i tak wszedł, nie czekając dłużej na odpowiedź, która mogłaby w ogóle nie nadejść. Od razu zwrócił uwagę na jeszcze większy stos papierów i nowe kolory na mapie. Spodziewał się, że z każdym dniem będą pojawiały się dodatkowe informacje, ale... Już i tak było tego wszystkiego coraz więcej i miał dziwne wrażenie, że wcale się nie przybliżali do ustalenia, gdzie ta abominacja mogła się ukryć. Wręcz przeciwnie, jakby się od tego oddalali.
Choć i tak z tego wszystkiego najgorsze było chyba to zdjęcie, które zauważył, dopiero gdy zbliżył się do tablicy i samego wampira. Skrzywił się na widok pokrytego strupami mężczyzny w klatce. Czy... to był tamten wilkołak? Szybko zaczął wodzić spojrzeniem od kartki do kartki, szukając sobie czegoś innego, na czym mógłby skupić wzrok.
- Myślałem, że z każdym dniem będzie ci papierów ubywać, a jest ich jeszcze więcej niż wczoraj - zagaił, by nie stać w ciszy i odszedł, by usiąść sobie na miejscu przed biurkiem. Rozsiadł się wygodnie i przeciągnął, opierając tył głowy na oparciu i wpatrując się w sufit.
- Straszne. To zdjęcie. To nasz zagubiony Fafik? - zapytał, ciekawy czy dzięki temu Victor zdradzi mu, co obecnie w takim skupieniu studiował, skoro patrzył co chwila na to zdjęcie i kartkę w swojej dłoni.
- Istnieje duża szansa, że jutro będę mógł już ćwiczyć z protezą od doktorka - poinformował wampira, uznając, że pocieszy go choć odrobinę ta informacja.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 01 Kwi 2023, 23:58

Paradoksalnie Victor nie był wcale naukowcem... Oczywiście nie spowiadał się, zwłaszcza Riverowi z swojej profesji. Jednak w końcu zaczynał z pozycji handlarza prochami... Po wielu latach jego profesja niewiele się zmieniła. W zasadzie... Nawet dziś wciąż pracował w handlu... Tyle że od jakiegoś czasu był to handel żywym towarem. Domyślał się czemu Virgo dała mu 666...co nie znaczy że zgadzał się z jej decyzją. Nie był naukowcem. Oczywiście zauważył przyjście Rivera, ale jedynie machnął ręką na powitanie. Obrócił się jeden pełny obrót na swoim krześle zanim odpowiedział.
- Dotarły raporty z bractwa łowców... Poprosiłem o wszystkie informacje o napotkanych osobach w czasie patrolu w miejscach gdzie może przebywać. 90% to gówno warte bzdety... Ale były też obiecujące tropy. - mruknął odkładając kartkę na biurko.
Na zdjęcie zetknął podążając za spojrzeniem Rivera i skrzywił się.
- Według notatek Roberta... Obiekt K9... Dupek miał chujowe poczucie humoru. Ale tak... Szkolenie warunkowe którym go poddawali polegało na sprawianiu olbrzymiego bólu podczas obecności tak zwanego zapalnika... Katowali go za każdym razem gdy widział kobietę... W końcu osiągnęli efekt w którym przejawiał agresję na sam widok płci przeciwnej. - wyjaśnił i zastukał palcami o biurko.
- Dzięki raportom bractwa mam wgląd do trasy patroli ich, naszych i wasz... I stada z Fostern. Ktoś podobny do K9 był widziany w lesie ale to było już dawno temu. Jeśli reaguje agresją na zapalnik, a nie mamy doniesień o atakach to albo wyjechał poza nasz rejon... Albo siedzi w lesie. Na pewno żyje bo data gdy był widziany przez łowców jest mimo wszystko nowsza niż atak na ciebie. Unika patroli przynajmniej naszych grup, a to zawęża obszar. Nie używa ognia... Bo to zwróciło by czyjąś uwagę ale temperatura w ostatnim czasie, zwłaszcza w nocy, mocno spada. To znaczy że znalazł kryjówkę, a takich w wskazanym terenie jest już naprawdę niewiele... Chyba... Z notatek Roberta dowiedziałem się też na jaki zapach reaguje K9... I jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli.... Chyba wiem jak go dorwać... - przyznał i obrócił się do Rivera, zawieszając na chwilę wzrok na bazie.
- Dobrze... Przyda Ci się. Musisz szybko się wdrążyć... Nie masz standardowego czasu na rehabilitację. - skwitował lekko przytakując głową i na moment przyłożył palce do ust jak by się poważnie nad czymś zastanawiał.
- Słuchaj... Ja... - zaczął i przerwał żeby usiąść wygodniej i złożyć ręce na biurku.
- Przykro mi z powodu twojej żony i dziecka... Sprawdziłem dokumentację policyjną... I tą medyczną. Robert kazał się... Pozbyć... Hmm... Ciał. Jednak Anisha... Moja... Dobra znajoma sprawdziła pielęgniarzy którzy byli za to odpowiedzialni. Twoje dziecko... Próbowali je ratować ale nie przeżyło... Wiem że to przykre i że to żadne pocieszenie, ale uznałem że powinieneś wiedzieć... Pielęgniarz nie miał sumienia od tak wyrzucić dzieciaka. Spalił je razem z jednym z oddziału położniczego. Może to niewiele.... Ale rodzina drugiego malca pochowała go z nim nic nie wiedząc. Wiem że wspólny grób to wciąż... Boląca sprawę ale lepsze to niż gnicie na śmietniku... - Wyjaśnił i chyba pierwszy raz było widać na jego twarzy... Zmieszanie.
Nie był pewien czy mówić o tym Riverowi... Ostatecznie doszedł do wniosku... No dobrze. Anisha mu zasugerowała że każdy chciał by to wiedzieć. Dlatego w końcu się przemógł.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 02 Kwi 2023, 11:30

K9... Jeszcze czego. Skurwiel nie zasługiwał na żadną nazwę, co najwyżej nic nieznaczący numerek, jak w więzieniu czy hodowli zwierząt na mięso. Nic więcej. Zresztą dla niego i tak będzie po prostu Fafikiem czy wampirzym Burkiem. Zapchlony kundel.
Zachował jednak swoje przemyślenia dla siebie. Znów się odchylił na swoim siedzeniu, wpatrując się w sufit, choć w pewnym momencie przymknął oko, jakby planował sobie uciąć drzemkę. Nosiło go. Nie wiedział co ze sobą zrobić i naprawdę wiele wewnętrznego wysiłku włożył w to, by siedzieć spokojnie. Poczekał, aż Victor przejdzie do konkretów.
Słuchał z uwagą słów Victora, domyślając się, że znacznie przybliżyło ich to do odnalezienia... skurwysyna. Może za kilka dni dostanie swoją szansę na pozbycie się tego pasożyta raz na zawsze.
- Co to za zapach? I kiedy planujesz nasze małe polowanie? - zapytał, raz jeszcze przeciągnął się, spodziewając się, że zaraz będą szli na ćwiczenia.
- Jak to mówią, najpierw obowiązki, po tym przyjemności. W praktyce i ekstremalnych warunkach najlepiej opanowuje się nowe umiejętności - odparł spokojnie, nawet nie myśląc o tym, by prosić o dodatkowy czas na naukę sprawnego posługiwania się protezą. Chciał jak najszybciej stanąć naprzeciw ich zbiegłego mutanta. Na rehabilitację będzie miał czas po wręczeniu głowy wilkołaka Virgo. O ile jeszcze będzie jej potrzebował.
Spojrzał na wampira, nie wstając jeszcze z miejsca. Zwłaszcza że zaczął coś mówić, więc może było coś jeszcze w kwestii ich zadania i samego Burka. Nie był zbyt zachwycony, gdy wypowiedź Victora zaczęła się od wyrazów współczucia, nie rozumiał, czemu w ogóle mężczyzna z tym wyskoczył. Po co? Spiął się, patrząc na niego ostrożnie, kompletnie nie spodziewając się tego, co krwiopijca miał mu do powiedzenia. Coś w nim pękło, krew zawrzała, a wewnętrzna bestia zaczęła szaleć po całym jego wnętrzu, gdy tylko zerwała się ze swojego łańcucha, choć sam jednooki nadal siedział bez ruchu. Jedynie z zaciśniętą z całej siły pięścią i dzikim, złotym okiem.
- Zapomnij. Najwidoczniej tak miało być. Virgo pozbyła się spiskowca, który za jej plecami pracował nad skutecznym na nią zabójcą. Ty dostałeś swego rodzaju awans, dostając magazyn po Robercie. Georg ma dobrze płatne zlecenie. A ja odzyskam jedną trzecią tego, co straciłem podczas ataku. I wszyscy są zadowoleni, nie? - wyrzucił z siebie niemalże na jednym wdechu, posyłając wampirowi wymuszony uśmiech, udając, że wszystko jest dobrze, choć się w nim gotowało.
- Coś jeszcze, czy możemy brać się już do pracy? Nie widzę potrzeby dalszego marnowania czasu. Zwłaszcza że nie jest po naszej stronie - burknął, zrywając się z krzesła, żeby wstać, po czym skierował się w stronę drzwi z lekko zjeżonymi włosami.
Po kiego diabła on mu o tym powiedział? I to jeszcze przed ćwiczeniami? Od samego początku to planował, by podczas dzisiejszych ćwiczeń jednooki nauczył się opanowania i skupienia, bez znaczenia na okoliczności? Pewnie chciał wytrącić go z równowagi, by znów móc patrzeć jak stary, bezzębny ghul rzuca nim po wybiegu jak ulubioną zabawką. A może... wampir zakładał, że jednooki w takim stanie zrezygnuje z dzisiejszych ćwiczeń? Niedoczekanie! Wystarczy... że zignoruje to, co powiedział mu właśnie Victor. Odetnie się od tego i wyrzuci w otchłań zapomnienia, a powinno być wszystko dobrze. Musiał tylko się skupić na celu, nie myśleć o przeszłości i zachować choćby pozorny spokój... Nie da się sponiewierać potworom, które wampira na niego naśle, a po wszystkim będzie mógł pójść sobie do baru. Victor mógł go w dupę pocałować z tym swoim zakazem picia!
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 02 Kwi 2023, 22:07

Rzeczywiście... Im więcej papierków udawało mu się przejrzeć tym bliżej czuł się ostatecznej konfrontacji. Najpierw błądził po omacku szukając jakichkolwiek informacji, jednak im dłużej nad tym klęczał tym lepiej orientował się czego szuka. Raporty łowców okazały się gwoździem do trumny dla K9. Skrzywił się jednak na pytanie Rivera. Nie odpowiedział mu jednak od razu... Chciał w końcu powiedzieć coś wyjątkowo istotnego... Przynajmniej w jego mniemaniu. Czy chciał dopiec Riverowi? Jeśli tak to jego mimika twarzy tego nie zdradzała. Był... Obojętny, jak zwykle. Wstał gdy skończyli o tym rozmawiać, skoro tego chciał... On nie miał z tym problemu. Wychodząc z gabinetu wrócił jednak do wcześniej przerwanego tematu.
- Panienka Virgo podarowała Robertowi specyficzną krew z prośbą o sprawdzenie jej właściwości. Nie podała wiele szczegółów... Ale Robert szybko odkrył że należała do niej. Coś się jednak w niej zmieniło... Jej zażycie sprawiało że wzrastała siła i szybkość, regeneracja była o wiele bardziej podkręcona... Efekt utrzymywał się jednak krótko a dodatkowo sam... "specyfik" zdawał się uzależniać. Wtedy wpadł na pomysł pozbycia się jej, z pomocą jej własnej siły. Nie miał dużo krwi... Nastrzykiwał stwora cyklicznie, jednak przyjmowanie w ten sposób krwi czystokrwistego... A do tego przez wilkołaka... Sprawiało mu sporo cierpień... Nauczył się więc "przypadkowo" reagować na zapach specyfiku. - skwitował i gdy doszli do wybiegu, gdzie poprzedniego dnia River ćwiczył, oparł plecy o kraty.
- Jeśli panienka się zgodzi... Mogli byśmy użyć jej krwi jako przynęty. Powinien wyczuć jej zapach z sporej odległości jeśli warunki będą sprzyjające. Dzięki temu wystarczy na dobrą sprawę przejść w okolicy prawdopodobnych kryjówek. Problem polega na tym... Że nie tylko on będzie mógł wyczuć naszą przynętę. Dlatego uważam że dzień walki tego szczeniaka może być naszą jedyną okazją. Wszyscy pójdą ją zobaczyć... A my zajmiemy się tym wynaturzeniem. - skończył zawieszając wzrok gdzieś przed sobą.
Nie miał pewności czy po tym jak Robert wykorzystał próbkę, Panienka zaufa im na tyle aby powierzyć kolejną. Nie miał też pewności czy August faktycznie będzie kibicował synowi czy jednak wyznaczy warte. Nigdy też nie mógł mieć pełnej pewności czy River to jednak nie szpieg i tylko czeka aż przekroczą granicę. Dużo niewiadomych... Ale z drugiej strony, stwora trzeba było się pozbyć. Częściowo też... W jakiś dziwny sposób udawało mu się polubić tego kanapowca przy nim. To niebezpieczne... Ale wątpił żeby ten ich zdradził.
- Do rzeczy... Pewnie umierasz z ciekawości co to dziś dla ciebie przygotowałem? - powiedział w końcu z lekko owrogim uśmiechem.
- Udało Ci się wczoraj pokazać że masz resztki głowy na karku, dlatego sądzę że powinienem podnieść poprzeczkę. Z protezami czy bez... Trening powinien trwać. Dlatego pakuj się do środka. - dodał i tak jak wczoraj oparł się o kraty żeby wygodnie obserwować środek areny.
Dziś, wyjątkowo korytarz którym przepuszczali zdzczałe stwory był otwarty, mimo że drzwi na sam wybieg też. Niczego jednak na tą chwilę nie było tam widać. Nikt ani nic się nie przedostawał na ring.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyPon 03 Kwi 2023, 17:30

W pewnym sensie z ulgą przyjął to, że Victor nie próbował z nim dyskutować odnośnie jego odpowiedzi... na informację o "godnym" pochówku jego dziecka. Już i tak był nabuzowany i ledwo udawało mu się zachować spokój. Przynajmniej względny. Nie było gwarancji, że gdyby wampir wierciłby w nim dalej tą dziurę, w pewnym momencie by nie wybuchł. Szedł więc razem z nim w stronę wybiegu, na którym prowadzone były ich treningi i słuchał o tym, że Robert zrobił z Fafika ćpuna wampirzej krwi. A konkretniej krwi Virgo.
Nie odzywał się, ale spojrzał niezbyt przekonany co do pomysłu "pożyczenia" od wampirzycy odrobiny jej krwi. Byli przecież w trakcie planowania, jak posprzątać cały bajzel, który powstał, gdy ostatnim razem użyczyła komuś takiej odrobiny. Wątpił, by to zadziałało. Na pewno Virgo nie będzie zadowolona. I nie dziwił się jej. W końcu, w jego opinii, wyraziła się dość jasno: mieli użyć informacji związanych z jej krwią zawartych w raportach Roberta tylko po to, by odnaleźć i skutecznie się pozbyć stworzonego przez niego potwora, a po tym mieli o wszystkim zapomnieć. Najwidoczniej jednooki miał więcej z wilczych genów, niż by chciał, bo zamierzał bez dyskusji się ustosunkować do polecenia wampirzycy. Łącznie z tym, by nigdy więcej nie wspominać o jej krwi. I w tym temacie jednak nie pisnął choć słowa, bo jego zdanie i tak niewiele znaczyło i Victor pewnie jak się uprze i tak zrobi po swojemu, a po drugie... Już i tak zdecydowanie za często stawał po stronie wampirzycy bądź ją po prostu wychwalał.
- Też tak sądzę - odparł jałowo, gdy Victor zdradził, że planował konfrontację z tym stworem w dniu walki Leah z synem Augusta. Z jednej strony żałował, że nie będzie w stanie obejrzeć jej walki i w ogóle się z nią zobaczyć, ale z drugiej... czy w ogóle pamiętała o tym, że ktoś taki jak on obiecał się z nią spotkać? Jeśli tak, to pewnie nie będzie zadowolona, jednakże i tak pewnie dość szybko będzie zła. Zwłaszcza gdy dowie się o jego umowie z Augustem i... o tym, że chciał ją chronić, bo był na tyle ślepy, by nie zauważyć tego, że potrafiła doskonale sama o siebie zadbać i nie potrzebowała do tego niczyjej pomocy. W szczególności miejskiego kundla bez łapy. Zresztą... Może uda im się szybko uwinąć z tym mutantem, im więcej czasu na niego stracą, tym większe ryzyko, że nie zdołają go pokonać. Nie wspominając o tym, że wtedy mogliby natrafić na wracające do Fostern po skończonej walce wilki.
- A już głupi miałem nadzieję, że uchylisz rąbka tajemnicy - prychnął, kręcąc lekko głową, gdy Victor najpierw wspomniał o przygotowanej "niespodziance" i... tylko tyle. Nie dał żadnych wskazówek, czy najdrobniejszej podpowiedzi czego jednooki mógłby się spodziewać.
Westchnął ciężko i machnął tylko na niego ręką, kierując się w stronę otwartych drzwi prowadzących na wybieg. Zaczął się przemieniać w marszu i rozbierać, gdy był już porośnięty futrem. Na arenę wszedł już na trzech łapach i utkwił uważne spojrzenie na korytarz, z którego wczoraj wyszedł ghul, a później barghest. Zaszczekał kilka razy, a po tym przechylił głowę, jakby się niecierpliwiąc i zastanawiając, czemu jeszcze nic na niego nie wyskoczyło z pazurami. Spojrzał w stronę Victora i parsknął, lekko szczerząc kły. Odetchnął głęboko i zaczął ostrożnie iść w stronę tego korytarza, nadal pozostając czujnym i gotowym odskoczyć, gdyby jednak coś się zdecydowało go zaatakować.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyWto 04 Kwi 2023, 20:56

Victor po prostu nie miał w zwyczaju pchać się komuś w życie. Uznał że sprawdzi ten trop... Gdyby River zechciał miał nawet namiary na odpowiedni grób. Jasne... Nie było na nim imienia dziecka... Zdjęcia czy innych, w jego mniemaniu, gówno wartych badziewi. Po prostu miał by świadomość że dzieciak tam właśnie jest. Jednak reakcja Rivera jasno zakomunikowała mu że tego nie chciał... Kto wie, może kiedyś dojdzie do momentu gdy stwierdzi że chciał by tam iść... Póki jednak co... Nie oznaczało nie więc wampir zajął się kolejnym tematem. A co do kolejnego tematu... Patrzył na Rivera gdy ten rzucił mu to mało przekonane spojrzenie.
- Wiem jak to wygląda... - burknął natychmiast i włożył ręce do kieszeni idąc w stronę wybiegu.
- Nie zdradzę jej zaufania... Nie zależy mi na potędze.... Władzy czy bogactwach. Na nic mi ta krew... Chcę tylko złapać tego stwora i mieć pewność że nie zrobi tego do czego został stworzony. Wiem że może lepiej by było gdyby to ona robiła za przynętę... Ale jest zbyt ważna... To raz, a dwa... Nie może jej tam być. - w zasadzie sam nie wiedział czemu się tłumaczył.
Wręcz go to zirytowało... Jednak to River odkrył zdradę Roberta... On przez nią również ucierpiał... Może dla tego Victor chciał zapewnić o swoich intencjach? Termin ich poszukiwań był jedyny w swoim rodzaju... Możliwe że nie będą mieli okazji na drugie podejście. Nie wiedział ile dla Rivera znaczy Leah ani sama walka... Liczył się w końcu stwor który zabił mu żonę prawda? Uspokoił się, a nawet lekko uśmiechnął gdy River wrócił do treningu nie darując sobie komentarza. Wampir oparł rękę o kraty i włożył do ust papierosa... Wciąż nie zamykał drzwi gdy River niepewnie podchodził do tunelu z którego wczoraj wypuszczał potwory.
- Spodziewaj się niespodziewanego i bądź czujny. - mruknął a do drzwi z zewnątrz wybiegu zaczął podchodzić sporych rozmiarów wilczur. Standardowo szare umaszczenie z jaśniejszym brzuchem i łapami. Lekko brązowymi wstawkami i złotymi ślepiami utkwionymi w Riverze gdy miękko stawiał łapy podczas skradania. Był niższy niż River ale większy np. Od Leah. Gdy River go nie zauważył badając tunel, a ten podszedł na długość skoku... Warknął jak by chcąc zwrócić na siebie uwagę. Odsłonił z resztą przy tym zęby.
-
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySro 05 Kwi 2023, 16:25

- Nic przecież nie mówię. Rób, jak uważasz. Zlokalizowanie i wyciągnięcie z kryjówki tego pchlarza to twoje zadanie. Ja mam się go tylko pozbyć - odparł, unosząc w geście poddania rękę i kikut go góry, zaskoczony tłumaczeniami Victora, czy możne nawet po części tym, jak wampir na niego z tym naskoczył.
Owszem, nie był pewny czy ja przykra historia nie zatoczy koła, tylko tym razem to Victor miałby okazać się zdrajcą. Z drugiej strony... Virgo mu zaufała nie tylko powierzając magazyn po spiskującym wampirze, ale również zgodziła się na jego wgląd w badania, które prowadził Robert. No i na pewno znała nowego zarządcę magazynu 666. Już nie wspominając o tym, że razem z Victorem mieli wykonać to zadanie, wypadałoby mu, choć odrobinę zaufać, a nie podchodzić do niego z dystansem, bo usłyszał od niego... Raczej dobre wieści odnoszące się do utraconego dziecka. Nie mniej dla jednookiego to był bardzo wrażliwy temat, może nawet bardziej niż sama śmierć jego ukochanej.
Doskonale pamiętał, jaki był szczęśliwy, gdy Karan poinformowała go o tym, że ich małe stadko się powiększy. Praktycznie całkowicie oszalał na tym punkcie. Obiecał jej, że sam zajmie się przygotowaniem pokoju dla maleństwa, bo w sten sposób nie tylko chciał ją odciążyć, ale również zrobić małą niespodziankę. Dlatego zasunął drzwi do pokoju dziecięcego szafą - nie chciał, by Karan pod jego nieobecność nie próbowała tam zaglądać.
Jego strata... uważał ją za jednoznaczny dowód... Jak miałby być dobrym rodzicem, skoro nie potrafił nawet ochronić swoich bliskich?
Odetchnął głęboko, by mimo targającego nim gniewu i frustracji, skupić się na ćwiczeniach i swoim celu. Musiał dołożyć wszelkich starań, by chociaż tym razem nie zawieść. Na pogrążenie się w otchłani rozpaczy jeszcze będzie miał czas. Teraz najważniejsze było pokonanie kolejnego potwora i przygotowanie się do zabicia tego, który napsuł im wszystkim tyle krwi.
Wchodząc na wybieg, zaskoczyło go to, że nic na nim jeszcze nie było. Nic na niego nie naskoczyło, ani nawet nie pisnęło. Miał walczyć z własnym cieniem, czy jak? Jedyne co mu przychodziło do głowy to, że jego przeciwnik ukrywał się dalej gdzieś w korytarzu albo nawet w swojej klatce. Może nie dotarło do niego, że miał drzwi otwarte i mógł wybiec? Albo tak się bał czegoś, że nie zamierzał wychodzić? Nie miał całej nocy, by czekać, aż coś łaskawie do niego wyjdzie. Miał już swoje plany i nie zamierzał ich przekładać przez leniwego, głupiego czy sikającego pod siebie potwora. Ostrożnie wszedł do tunelu, rozglądając się uważnie, gotowy na atak bądź odskok w każdej chwili, choć nie miał nawet pojęcia czego się spodziewać. Najwyżej się przejdzie, poszuka otwartej klatki z jakąś poczwarą w środku i siłą ją wyciągnie na środek wybiegu.
Na szczęście albo nieszczęście nie było takiej potrzeby, bo zaginiony dzisiejszy przeciwnik sam się znalazł. W pierwszej kolejności się zastanawiał, jak to się stało, że nic początkowo nie było ani w tunelu, ani na wybiegu i pojawiło się, dopiero gdy wszedł w ten korytarz, lecz zaraz porzucił te rozmyślania na rzecz tego... z czym przyszło mu się tym razem mierzyć. Wilkołak? Raczej wątpliwe biorąc pod uwagę niezbyt pozytywną relację z wampirami. Wilk? Ale czy ten nie próbowałby zwyczajnie stąd uciec, rzucając się z zębami na wszystko w zasięgu wzroku? Zresztą nieważne, skoro to były ćwiczenia. I był w nastroju, by komuś naprawdę mocno przywalić.
Zjeżył się cały w jednej chwili, podnosząc go góry ogon i spojrzał na wilczura ze skrzącą żądzą krwi w jego złotym oku. Wyszczerzył swoje kły i lekko pochylił przednią część ciała, jakby szykował się do skoku, choć w rzeczywistości chciał tylko przenieść środek ciężkości swojego ciała, by nie dać się wytrącić z równowagi czy przesunąć z miejsca. Szybka ocena sytuacji. Miał do czynienia z psowatym, nieco mniejszym od siebie samego, choć na tym nie powinien się skupiać, bo rozmiar nie przekładał się na siłę czy umiejętności. Błędne było założenie, że skoro wilczur był od niego mniejszy, to na pewno będzie słabszy. Odrzucił to od siebie, oceniając go jako równego sobie, przynajmniej na ten moment. Co dalej... Główną i najbardziej niebezpieczną bronią są kły, większość ataków psów czy wilków kończy się poważnymi pogryzieniami, nie zdarzyło mu się trafić na artykuł: "Wściekły pies zaatakował nastolatkę i ją poważnie podrapał!" Inaczej byłoby w przypadku kotowatego, bo one mają dość słabe szczęki, za to pazury... lepiej ich unikać. A więc powinien mieć uwagę na kły i... chyba miał już pomysł.
Jeśli wilczur by zaatakował, miałby ułatwione zadanie, bo mógłby po prostu odskoczyć na tyle, by uniknąć paszczy, lecz niezbyt daleko, by niemalże w jednej chwili móc złapać jego pysk we własne zęby. I taki był plan. Bez ataku przeciwnika niewiele mógł zrobić, bo podejrzewał, że czego nie zrobi, zwierz zrobi unik albo samemu go złapie. To wilczur musiał być atakującym. A żeby to osiągnąć i to na własnych zasadach czasowych, spróbował sprowokować wilczura do ataku, szczekając na niego i kłapiąc wściekle zębami.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySro 05 Kwi 2023, 21:53

Przy obecnym stanie ich znajomości nic dziwnego że River nie rozumiał nagłego wybuchu szczerości wampira. Trudno go było za to winić, mało kto wiedział co siedziało w tej blond głowie. Tymczasem Victor chyba po części powiedział na głos własne obawy... Podobnie do Rivera miewał problemy z używkami... Zwłaszcza z alkoholem. Krew czystokrwistej która nawet istotom nadprzyrodzonym mogła zwiększyć siłę i szybkość brzmiała tak... Niesamowicie. Nie miał pojęcia że krew jego pani może mieć takie zdolności... I oczywiście było to swego rodzaju pokusą... Ktokolwiek w obliczu czegoś podobnego nie pomyślał "A gdyby..."? Zrobił się zwyczajnie spokojniejszy gdy zdeklarował się na głos. Jak by uspokoił tym swoje sumienie. Dzieci co prawda nie miał... Raczej nie planował... Po za tym... U wampirów nie było to wcale takie łatwe. Ktoś mógł by więc stwierdzić że nie ma pojęcia jak czuje się River po stracie swojego dziecka. Jednak jakieś pojęcie miał... W końcu też był kiedyś odpowiedzialny za o wiele słabsze i młodsze istnienie... Choć niewiele mówił o swojej siostrze, zwłaszcza po jej śmierci, rozumiał jak może boleć świadomość że nie uchroniło się tak cennego istnienia. Niemniej... Gdyby był w sytuacji że nie wiedział co z ciałem siostry... Chyba chciał by wiedzieć... Na pewno by się wściekał ale chciał wiedzieć że przynajmniej nie gnije gdzieś w błocie. Jednak to inna rozmowa, na kiedy indziej. W tej chwili przeciwnik Rivera był już na ringu. Ani pokazane przez jednookiego zęby, ani zjeżona sierść, choć imponująca! Nie zrobiła na wilku wrażenia. Jednak gdy River się nim zainteresował, zwierzak cofnął się o kilka kroków w tył jak by "honorowo" oddał mu miejsce. Nie spuszczał przy tym przeciwnika z oczu. Nie atakował również. Powoli stawiając łapę za łapą i okrążając w ten sposób Rivera niczym tygrys który upatrzył sobie bezbronną ofiarę. Na tak ograniczonej przestrzeni zdecydowanie atakujący tracił by przewagę. Przeciwnik Rivera również zdawał sobie z tego sprawę i gdy River klapnął zębami w jego stronę, ten zrobił to samo.
- To miał być trening... Dalej... - rzucił lekko znudzony tonem Victor.
Wilk zerknął jedynie pospiesznie na niego i wrócił spojrzeniem do Rivera. Ruszył... Chociaż nie do końca z atakiem, a aby obiec Rivera. W pretkości był... Przeciętny. W gonitwach jakie River miał z Leah zdecydowanie trudniej było jej dotrzymać kroku niż temu tu. Jednak wilk obiegł Rivera raz.... By gdy tylko zaczynał kolejny okrąg wokół przeciwnika uderzyć go w bok od strony brakującego oka. Zaraz chciał odskoczyć ale River wyczekiwał podobnej okazji. Może i przeciwnikowi udało się uderzyć od strony która była słabsza, jednak River łatwo mógł się w tej chwili odwinąć niczym wąż. Biorąc jednak pod uwagę straconą równowagę zęby dotarły niżej wgryzając się w wilczą łapę nieco pod stawem barkowym. Wilk zaskomlał i uderzył w Rivera całym bokiem byle zmusić go do puszczenia.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyCzw 06 Kwi 2023, 19:54

Był naprawdę sfrustrowany, a zachowanie jego obecnego przeciwnika, jedynie pogłębiało ten stan. Ten zwierz... dziwnie się zachowywał. Był spokojniejszy niż barghest czy ghul, wydawał się bardziej myślący i jakby przewidywał swój czy jednookiego ruch. To na pewno był tylko zwykły wilczur? Chyba jednak nie do końca, sądząc po tym, jak spojrzał w stronę Victora i po jego słowach dopiero wtedy "zaatakował". Choć czy można to było nazwać atakiem?
Przed wejściem na wybieg miał nadzieję, że będzie mógł w walce rozładować swój gniew i się nieco uspokoić, a zamiast tego zastanawiał się, z czym tak właściwie walczył. Miał spory mętlik w głowie. Na ten moment postanowił odłożyć na bok te rozmyślania i skupić się na obiegającym go dokoła wilku. Spodziewał się szarży na jedną ze stron, po której miał braki, nie wiedział tylko, czy tamten będzie próbował ryzykować atakiem po stronie kikuta, czy jednak braku oka. Niby to drugie było jego ślepym punktem, ale słuch nadal miał całkiem niezły. Zaparł się, spinając mięśnie i niemalże wbijając pazury w podłoże, by nie dać się wytrącić z równowagi podczas uderzenia i przygotował się już, by od razu wbić kły w przeciwnika, gdy tylko ten będzie w zasięgu pyska.
Cóż... może nie poszło do końca po jego myśli, uderzenie było naprawdę mocne, a przez brak łapy, musiał włożyć masę wysiłku w to, by nie przewrócić się na bok. Nie mniej udało mu się dosięgnąć wilka i zatrzasnąć swoje szczęki na jego ciele. Wprawdzie nie na pysku, tak jak planował, ale i tak było dobrze, skoro złapał jego łapę. Jego skomlenie praktycznie do niego nie dotarło, gdy poczuł na języku, spływającą mu do gardła wilczą krew i to inną od jego własnej. Niby... znajomy smak, który z jednej strony podsycał tylko jego gniew i rządzę zemsty, a jednocześnie zupełnie inny od tego, którego się nałykał tamtego tragicznego wieczoru. Ten tutaj nie był tym samym wilkiem co tamten, a mimo to czuł wręcz palącą chęć rozszarpania go żywcem. Ale... ten mu przecież nic złego nie zrobił...
Przyjął na siebie kilka uderzeń, nim w końcu puścił zwierza, ale nie zmniejszając nacisk swoich zębów, a niemalże wyszarpując je z jego łapy, gdy odskoczył od niego. Stanął naprzeciw wilczura, nadal jeżąc sierść i nie opuszczając ogona. Obserwował go uważnie z lekko pochyloną głową, gotowy do kolejnego ataku, oblizując sobie przy tym pysk z jego krwi. Dlaczego ten w ogóle nie używał zębów? Przecież je miał. Szczerzył je na jednookiego.
- Dobry piesek, ale wydaje mi się, że twój pan chyba nie jest zadowolony. Słyszałeś go przecież, no dawaj! Inaczej nie masz co liczyć na to, że ci dzisiaj porzuca piłkę! - zawarczał, szczerząc nadal przybrudzone krwią wilka kły i kłapiąc na niego zębami.
Tym razem to on pierwszy ruszył i to nie czekając na specjalną zachętę ze strony wampira. Wystrzelił prosto przed siebie, jakby chciał staranować wilka, choć w rzeczywistości mierzył, tak by przebiec tuż obok niego, szykując na niego swoje kły. Tym razem jednak nie zamierzał zrobić mu krzywdy, a jedynie nieco go zarysować, czy wyrwać odrobinę futra, gdy tylko zyskał taką okazję.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 08 Kwi 2023, 20:59

Rzeczywiście, mimo że wilczur szczerzył zęby w ogóle ich nie używał. Tym faktem wydała się być sfrustrowany nie tylko River ale i Victor. Gdy po hali poniósł się skowyt wilka zasłonił oczy ręką z lekką rezygnacją. Sam wilk za to usilnie starał się uwolnić, chociaż gdy mu się udało wcale nie było lepiej... River może nie zadał mu śmiertelnej rany rozszarpując wilcze ramię ale na pewno nie należało to do najprzyjemniejszych. Wilczur odskoczył kulejąc i skomląc, a Victor już otwierał usta żeby coś powiedzieć jednak... River go ubiegł. Złote ślepia odnalazły jednookiego przeciwnika a sierść na karku lekko się zjerzyła. Wilczur odsłonił zęby i oblizał je nerwowo na wspomnieniu o rzucaniu piłki. Zupełnie jak by chciał w ten sposób ostrzec że przegina. Szczeknął groźnie i już sam miał ruszyć ale River zrobił to pierwszy. Uszkodzona łapa mu przeszkadzała, nie był przyzwyczajony do braku kończyny więc unik nie wyszedł mu tak jak powinien. Stracił nieco futra ale tym razem zamiast zaskomleć i się wycofać, cicho pisnął, odwinął się i złapał Rivera... Za ogon. Zacisnął mocno szczęki jednak ta pozycja sprawiła że był narażony na odwet, dlatego nie czekał na niego tylko z całej siły szarpnął odrzucając wilkołaczego przeciwnika aż za drzwi.
- Jak mam go atakować skoro chcecie go sprawnego? - warknął rozeźlony wilczur, a ludzki, męski glos zdawał się wydobywać z głębi gardła.
- Jeśli przegra z tobą to na pewno nie poradzi sobie z przeciwnikiem na jakiego polujemy. Przestań się ograniczać. Liczyłem na dobrą walkę psów. - odpowiedział Victor i oparł się plecami o kraty żeby mieć lepszy widok na walkę która przeniosła się na sam magazyn. Szary wilczur jedynie warknął wyraźnie niezadowolony z tego jak wampir przedstawił sytuację... Jednak, skoro tak. Był wolniejszy i kulał jednak teraz on przejął inicjatywę. Doskoczył do Rivera i upadł na przednie łapy zniżając swoją pozycję i atakując zębami jego zdrową przednią łapę. Dosyć oczywisty wybór, River który już nie miał jednej kończyny, stracił by możliwość przemieszczania się w tej formie.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 08 Kwi 2023, 22:27

Uśmiechnął się w duchu, gdy urażony wilczur wyszczerzył na niego zęby i szczeknął w odpowiedzi na zaczepkę jednookiego. Miał nadzieję, że dzięki temu walka będzie... bardziej wyrównana. I się nie pomylił. Co najwyżej względem swojego kolejnego ruchu, bo przeciwnikowi niewiele szkody zrobił, a samemu naraził się na kontrę. Nawet nie pisnął, gdy jego ogon znalazł się w wilczej paszczy, zacisnął zęby i zamierzał od razu wykorzystać obecną pozycję, by przewrócić tego Burka albo ugryźć w zad. Niestety nie dostał takiej okazji, tamten od razu odrzucił go od siebie jak najdalej. Dość boleśnie przeszorował po ziemi i po niej przekoziołkował, zatrzymując się za wejściem na wybieg chyba tylko dlatego, że wbił pazury w podłoże, by zmniejszyć siłę odrzutu.
- Mówiłem. No dalej Reksio, bo jeszcze ten dupek cię do budy wygoni - rzucił w stronę wilczura, podnosząc się z ziemi i się otrzepując. Znów uniósł ogon i wyszczerzył kły, stojąc nisko na łapach gotów wyprowadzić atak w każdej chwili bądź odskoczyć. Czyli jednak dobrze założył, że nie był to zwykły zwierzak. Wprawdzie niewiele to zmieniało, a może jednak wręcz przeciwnie, skoro mierzył się z rozumnym przeciwnikiem?
Zerknął kątem oka na Victora, na którego z każdą chwilą miał coraz większą ochotę się rzucić, ale uznał, że to będzie słodka nagroda, gdy już upora się z sierściuchem. Jeśli krwiopijca myślał, że jednooki skupi się w tej walce przede wszystkim na unikaniu ataków przeciwnika, to się grubo mylił. Nie miał najmniejszego zamiaru niczego unikać, a już tym bardziej uciekać. Nie po to skupiał się na budowaniu swojej siły i wytrzymałości przez cały ten czas od śmierci Karan, by wciąż tylko skamleć i uciekać z podkulonym ogonem. Postanowił, że choćby miał stracić wszystkie łapy, choćby nie miał czym gryźć i walczyć, wciąż będzie parł przed siebie, póki nie zabije skurwiela odpowiedzialnego za śmierć jego ukochanej. W końcu żaden ból nie mógł równać się z tym, który czuł po jej stracie, który towarzyszył mu za każdym razem, gdy zamykał oczy lub wchodził do pustego mieszkania, wciąż przesiąkniętego jej zapachem.
- Dawaj! - warknął ponaglająco, próbując stanąć na tylnych łapach, gdy tamten przypuścił atak, żeby opaść na niego całą swoją masą i złapać go za kark. Choć nawet gdyby mu się to nie udało i tamten, by złapał jego łapę... i tak miałby łatwy dostęp do jego pyska, głowy i karku. Przerabiał już to. Znacząca różnica polegała jednak na tym, że teraz... nie miał już nic do stracenia i mógł bardziej przemyśleć swój atak, zamiast gryźć i szarpać na oślep, byleby się wydostać i uciec razem z ukochaną gdzie pieprz rośnie.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 08 Kwi 2023, 22:55

Zaczepki Rivera działały... Zdecydowanie. Jeśli jednak chodziło o Victora to akurat wampir zdawał się naprawdę dobrze bawić. Zwłaszcza że nic nie musiał więcej mówić, River skutecznie podjudzał wilczura przeciwko sobie.
- Zamknij się kanapowcu! To nie mnie trzeba na starość uczyć jak bronić siebie i innych! - warknął wściekle ściągając uszy do tyłu chwilę przed skokiem.
Staniecie na tylnych łapach było dobrym posunięciem o tyle że z łatwością uniknął ataku na jedyną przednią łapę. Jednak to w wilczej postaci wilkołaki były najszybsze i najsilniejsze. Szary wilk widząc jak River się podnosi zadziałał instynktownie... To znaczy, podskoczył żeby ściągnąć go z powrotem na ziemię. Tyle że... River zamierzał właśnie opaść na niego. Skutek był tego taki że gdy wilk skoczył, złapał zębami nieco skóry z sierścią na jego klatce piersiowej szarpnął ledwie raz i River opadł na niego całym swoim ciężarem. Wilczur ledwo złapał oddech, ale musiał jednocześnie puścić skórę Rivera. Mimo to, głowa przeciwnika znajdowała się pod samym jednookim, żeby dostać się do karku musiał się przesunąć a w tym momencie szary wilkołak zaczął kopać. Kilka kopniaków wyprowadzonych z tylnych łap w leżące na nim cielsko jednookiego byle tylko zrzucić go z siebie. Momentalnie rzucił się z zębami do najbliższej łapy i zaczął szarpać, jak by to był sznur do zabawy.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptySob 08 Kwi 2023, 23:42

Miał rację... Może gdyby wcześniej był lepiej przygotowany i był bardziej świadom swoich wilczych umiejętności... Może zdołałby ochronić ukochaną. Jego obecne starania nie przywrócą jej życia, ale na pewno nie zamierzał przepuścić szansy, którą dostał, by naprawić swoje błędy i ją pomścić.
Lekko się skrzywił, ale też uśmiechnął pod nosem, gdy wilkołak złapał go za futro na klatce piersiowej i ściągnął na samego siebie. Co prawda nie do końca taki był plan, by zostać przez niego skopanym, ale na pewno wilk nie był zbyt zadowolony, czując jego ciężar na sobie. Nie mając za bardzo możliwości na kolejny atak, mógł jedynie osłonić łapą swój pysk przed kopnięciami wilka pod sobą, by chociażby nie dostać pazurem w zdrowe oko. Ślepy na pewno nie dotrzyma obietnicy złożonej ani żonie, ani Virgo. A nie lubił łamać danego słowa.
Zacisnął zęby i już miał je zatopić w wilczym ciele, ale się zawahał. To były przecież tylko ćwiczeni, no i powiedział temu tu, że nie zrobi mu krzywdy. Widział jednak to, o czym mówił Victor. Ten wilk gryzł i szarpał, próbując osłabić go przez wykrwawienie się, nie celował jednak w żadne wrażliwe punkty, które natychmiastowo mogłyby zakończyć tę walkę. Sam przy tym jednak tracił masę sił, podczas gdy jednooki był nieco bardziej oszczędny pod tym względem. Nie mniej krwawiące rany nie przechylały szali zwycięstwa na jego stronę, nie mógł czekać, aż temu się znudzi i od niego odskoczy. Nie mógł też przegrać, bo jeśli by z tym Burkiem sobie nie poradził, to jak miałby faktycznie pokonać tamtego.
Zerknął w stronę Victora, zastanawiając się na, ile faktycznie może sobie pozwolić.
Mimo szarpiącego jego łapę wilka wstał na wszystkie trzy łapy i złapał tamtego za kark, zatapiając zęby w jego skórze.
- Dla ciebie PANIE kanapowcu! - warknął, odrywając go z całej siły od swojej łapy i rzucając nim w stronę Victora. Odetchnął głęboko, stojąc twardo na łapach, mimo że jedna z nich przed chwilą robiła za szarpak, jakby w ogóle nic sobie nie robiąc z krwawiącej rany. Adrenalina i determinacja do dalszej walki jeszcze jakiś czas będą go trzymać, zanim rzeczywiście odczuje skutki otrzymanych obrażeń. Miał jeszcze chwilę, by o tym nie myśleć i skupić się na pokonaniu przeciwnika.
Zaczął się zbliżać w jego stronę z uniesionym ogonem i wyszczerzonymi kłami. Przyspieszył nagle, szarżując ile sił w łapach, by uderzyć w niego z całej siły swoją głową, niczym byk.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 09 Kwi 2023, 08:00

Victor był prawdziwym mistrzem niedopowiedzeń. Może i nie był kwalifikowanym nauczyciele, jednak musiał przyznać sam przed sobą że system jaki wdrążył, działał! W prawdziwych starciach rzadko wiedziało się co robić. Nie było spisu mocnych i słabych stron przeciwnika. Dlatego Victor rzucał Rivera na głęboką wodę, a jego lekcje były tak nie oczywiste. Musiał przyznać... Że facet szybko się uczył i chociaż pojawiła się w nim nieduża ilość wilczej dumy, chociaż był uparty... Naprawdę dawał radę. Zdawał sobie oczywiście sprawę że wcale nie zyskiwał sympati Rivera tego typu próbami, ale też nie o to chodziło. Jak to się mówiło... Po latach ze szkoły najlepiej pamiętało się te najgorsze i najbardziej wymagające nauczycielki. Teraz jednak skupił się na walce i po spojrzeniu Rivera już wiedział że pojął tą lekcje. Nigdy nie mógł traktować starcia "tak samo", wczoraj... Pokazał mu jak skutecznie obezwładnić z pozoru silniejszego przeciwnika. Jak zastosować podstęp i zaskoczenie. Dziś... Przeciwnik był słabszy i idealnie pokazywał pierwotne działanie Rivera. Błąd na który można by zwrócić uwagę... Nie wykorzystywał przewagi jaką miał na Riverze... Znajomości tego miejsca. Jednak to nie tego szkolił, dlatego nic nie powiedział tylko się uśmiechnął do samego Rivera.
Wilczur szarpał się z kończyną Rivera... Tak raniąc ją, jednak nie był przez to w stanie wytrącić go z równowagi. A zęby Rivera były bliżej... Błąd który mógł kosztować życie. Błąd którego nie wykorzystanie przez K9 prawdopodobnie ocaliło Riverowi życie. Prawdopodobnie skupienie się na samicy sprawiło że River był tylko natrętną muchą. Nieistotny. Wyglądało na to... Że żona mniej lub bardziej świadomie go uratowała. Gdy jednooki podniósł wilczura niczym niesfornego szczeniaka, pisnął i spróbował się wyrwać. Nadaremno. Tym razem on przekoziołkował przez chłodną i szorstką podłogę. Victor nie miał dużo czasu jednak dzięki temu że był skupiony na walczących z łatwością odskoczył na bok, a wilk zatrzymał się dopiero na kratach. Aż zaszumiało mu w głowie, lekko nią potrząsnął żeby oprzytomnieć i wtedy River przeprowadził kolejny atak. Wilczur ledwo zdarzył wstać gdy jednooki go uderzył obijając o ścianę niczym piłkę. Rozległ się trzask kilku pękających kości a przeciwnik Rivera zaskomlał i upadł. Chciał wstać ale łapy się mu lekko trzęsły, mimo to odsłonił zęby... Taaak przypominał Victorowi właśnie Rivera... Tego z jego opowieści o ataku K9.
- Wystarczy! - wampir krzyknął krótką jasną komendę ale był przygotowany żeby w razie czego rozdzielić wilki.
- Wystarczy Samuelu. - dodał widząc, że wilczur wciąż szczerzy kły.
- River... Zostaw dzieciaka i chodź.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 09 Kwi 2023, 10:29

Nie był zbyt zadowolony z tego, jak to wyglądało. Jeśli tak samo będzie się cackał ze zmutowanym wilkołakiem... Prawdopodobnie całe starcie skończy się w niecałe dwie minuty. Ale w tym wypadku niestety nie mógł inaczej. To były tylko ćwiczenia i choć kilka razy zdarzyło mu się o tym zapomnieć, nie mógł wykończyć tego wilczura. Nie mógł skorzystać z okazji, które się nadarzyły i pozwalały na szybsze zakończenie tej farsy. Poza tym dał się tak pogryźć słabszemu od siebie... I przez co? Upór? Dumę? Chyba wyłącznie własną głupotę i ślepe dążenie, by jak najszybciej to zakończyć. Doprowadzić do idealnej sytuacji, która zapewniłaby mu klarowne zwycięstwo. Nie ważne jakim kosztem.
Wciąż cicho warcząc, zbliżył się do przeciwnika, gdy tamten próbował pozbierać się z ziemi po jego ostatnim uderzeniu. Lekko zwrócił jedno ucho w stronę Victora, słysząc jego słowa, ale nawet na niego nie spojrzał, złote ślepie mając nadal utkwione w leżącym i szczerzącym na niego kły wilczurze. Nie próbował nawet ukrywać tego, że miał wampira w tym momencie w głębokim poważaniu. Zęby i warczenie drugiego wilka również ostentacyjnie zignorował, podchodząc do niego praktycznie na wyciągnięcie pyska. Nie obchodziło go, że mógłby zostać teraz przez leżącego zaatakowany i pogryziony. Lekko wyszczerzył na niego kły i się pochylił, jakby miał zamiar go dobić, ale zamiast tego wsunął pod niego najpierw swój pysk, a po tym sam jeszcze odrobinę wpełzł pod drugiego wilka, tylko po to, by pomóc mu wstać.
- Dzięki. I przepraszam za to, co powiedziałem - mruknął cicho, szczerze, odchodząc zaraz od wilczura i skupił się na Victorze.
Stanął na tylnych łapach, odetchnął głęboko, krzywiąc się z bólu, który zaczął powoli dawać o sobie znać, jednak nie zamierzał tak łatwo mu się poddać. Dołączył do wampira, ale tylko po to, by złapać go wilczą dłonią za ramię i to na tyle mocno, by nie dać krwiopijcy uwolnić się z tego uścisku, czy go zignorować. Choć jednocześnie nie był w stanie go zbyt długo trzymać w żelaznym uścisku, zważywszy na poszarpane mięśnie w ręce. Nawet gdy trzymał ją na ramieniu Victora, czuć było, jak lekko drżała, jakby jednooki nie miał w niej pełnej sprawności.
- Gdzie cię znowu niesie? Sam mówiłeś, że mamy niewiele czasu. Nie drażnij mnie i dawaj następnego - zawarczał stanowczo, patrząc mu z uporem i determinacją w oczy. Nie był jego psem, nie musiał go słuchać. Sam był sobie panem. Zamierzał walczyć tak długo, aż siły mu na to pozwolą. Był ranny, owszem, ale w jego opinii nie były to na tyle poważne rany, by nie móc dalej ćwiczyć. Co prawda z każdą kroplą krwi spadającą na ziemię, było tych sił coraz mniej, ale jeszcze trochę byłby w stanie pociągnąć.
- Nigdzie nie idę. Dawaj następnego - powtórzył, tym razem pozwalając sobie wyszczerzyć na krwiopijcę kły. W sumie jednego chętnego miał już pod ręką i mógłby siłą zaciągnąć wampira na wybieg. To byłaby dla niego czysta przyjemność, nie oszczędzać się i móc mu przywalić, tak... z całego serca.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 09 Kwi 2023, 11:34

Trzeba było przyznać jedno... To był niebywały widok! Naprawdę wampir spodziewał się ze będzie musiał interweniować gdy River puścił jego polecenie mimo uszu. Głupi szczeniak był równie nieustępliwy jak jego kulawy kolega i szczerzył zęby gotowy do ataku. Dwa wściekle kundle... Zrobił już krok naprzód w ich kierunku gdy... River podchodził do młodego na jedno chapnięcie pyskiem. Młody natomiast odwrócił wzrok i położył uszy po sobie by im bliżej był jednooki tym bardziej obniżać uniesione wargi. Ostatecznie... Gdy River już dotykał jego futra... Warczenie ustało, wilk jedynie oblizał nerwowo zęby i lekko zwinął ogon... To zatrzymało na moment Victora... Szczeniak się poddał. Oczywiście okazało się że River nie chciał mu już zrobić krzywdy ale efekt jaki osiągnął był... Niezwykły. Wilkołaki miały w sobie tak wiele z zwierząt... Gdyby to były inne okoliczności, można by nawet się połasić o stwierdzenie że River miał ciągotki na Alphe... Potrafił naturalnie zdominować inne osobniki tego gatunku. Ciekawe... Aż żałował że nie mógł się dowiedzieć kim byli jego prawdziwi rodzice. Samuel był niemniej zaskoczony gdy River pomógł mu wstać jednak gdy zrozumiał co jednooki próbował osiągnąć skorzystał z tej pomocy i resztek swojej siły. Niebezpiecznie bolały go żebra, miał też poszarpaną łapę, samo ugryzienie w kark nie było aż tak istotne. Gdy w końcu stanął o swoich siłach lekko spuścił głowę i odciążył ranną łapę nieco ją unosząc.
- To ja przepraszam... - odmruczał z cichym skomlęciem.
Victor był tak zamyślony że nawet nie zwrócił uwagi na to co River chciał zrobić i pozwolił się złapać.
- Nie poradzisz sobie z następnym w tym stanie. - odpowiedział ignorując powarkiwania jednookiego.
Samuel uniósł łeb i postawił pionowo uszy jak by czekał co z tego wyniknie.
- W porządku... Taki jesteś pewny siebie? - warknął gdy wilkołaka nie dało się inaczej opanować.
Odbił się lekko od ziemi i wymierzył kopniaka prosto pod żebra. W tym samym czasie wykorzystał rękę którą go trzymał łapiąc ją i wspierając się na niej żeby wymierzyć cios łokciem wolnej ręki prosto w jego nos. Zmusił go tym do puszczenia i cofnięcia się o krok.
- Samuel, do budy. - warknął jedynie na młodszego wilczura nawet nie zwracając uwagi na to że mimo iż początkowo ten słuchał i zrobił kilka kroków w tył... Tak ostatecznie się zatrzymał uporczywie obserwując swojego sparing partnera. Victor natomiast nie patrzył już na niego. Korzystając z zyskanego czasu zdjął swoją czarną koszule i odrzucił ją na kraty.
- Jesteś uparty... Pozwalasz emocją panować nad sobą i przez to cie ponosi. Działasz irracjonalnie, co więcej wciąż czekasz na protezy i co chcesz udowodnić? - warknął i zninknął.
Dosłownie rozpłynął się w powietrzu, zmaterializował się dopiero za Riverem wymierzając mu kopniaka w plecy tak by upadł z powrotem na swoje trzy łapy.
- Dawaj... Nie walczysz z bezzebnym ghulem czy szczeniakiem. Musisz myśleć! Wampiry są mistrzami podstępów uderz mnie chociaż raz kundlu. - warknął i oderwał z barierki przy schodach jedną metalową rurkę którą zakręcił między palcami.
Powrót do góry Go down
River

River

Liczba postów : 578
Punkty aktywności : 1530
Data dołączenia : 04/10/2022

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 09 Kwi 2023, 12:30

Może i było to głupie oraz lekkomyślne zachowanie z jego strony, ale nie zamierzał się teraz poddawać. Czuł, że mógł wykrzesać z siebie więcej sił, że dałby radę jeszcze walczyć, nieważne kogo Victor tym razem by przeciw niemu postawił. I nie chodziło wcale o to, że chciał się popisać przed drugim wilkołakiem, czy coś udowadniać wampirowi. Po prostu sam tego potrzebował. By się wyładować. By nie zrobić czegoś głupiego, czego później by żałował po wyjściu stąd. By nie myśleć o tym... jak zawiódł osobę, na której zależało mu najbardziej na świecie.
Nie był pewny zwycięstwa w kolejnym starciu. Właściwie nawet mu na tym nie zależało, a jedynie na samej walce. Na uczuciu, które temu towarzyszyło i adrenalinie uśmierzającej wszelki ból. Nic jednak nie odpowiedział Victorowi, powstrzymując się, by go nie uderzyć, choć bardzo go korciło. Czekał na jego decyzję, w ogóle nie spodziewając się, że wampir go w tym momencie zaatakuje. A może miał tę świadomość, ale nic go to nie obchodziło? W każdym razie nie miał możliwości, by się osłonić przed jego atakiem, czy uniknąć, skoro trzymał rękę wampira. Choć nie na długo.
Aż zakręciło mu się w głowie, gdy krwiopijca przywalił mu w nos. Dość szybko poczuł smak własnej krwi, spływającej mu z rozbitego nosa do pyska. Cofnął się i pokręcił głową, by pozbyć się tych mroczków przed okiem. Szumiało mu jednak w głowie, a słowa wypowiadane przez wampira słyszał, jakby ten znajdował się pod wodą. Stłumione i zniekształcone. Nie do końca rozumiał, o co chodziło z tym poleceniem rzuconym w stronę młodszego wilczura, ale nie rozpraszał się zerknięciem w jego stronę, by się upewnić czy wilk nie planował jakoś zainterweniować w tej sprawie. Odetchnął głęboko, stając pewniej na nogach, patrząc z uporem i gniewem na wampira. Podniósł przy tym do gardy poszarpaną rękę z zaciśniętą pięścią. Powstrzymał się, by nie spojrzeć za odrzuconą koszulą i z dzikim warknięciem rzucił się w stronę wampira. Nie zdołał go jednak dosięgnąć, bo ten... po prostu zniknął. Stał i puf! Nie ma go. Był tym ogromnie zaskoczony i zdezorientowany. Próbował szukać spojrzeniem krwiopijcy, bo przez cieknącą z nosa krew nie mógł polegać na węchu. Takiej sztuczki się nie spodziewał i zanim zdołał się zorientować, że wampira już dawno przed nim nie ma... Został posłany na ziemię... Do bliższej zwierzętom pozycji. Do znienawidzonych przez niego trzech łap, na których nie tylko nie czuł się zbyt pewnie przez brak jednej łapy i potrzebę wkładania większego wysiłku w to, by utrzymać tak równowagę. Nie wspominając już o tym, że nie był przyzwyczajony do walki z takiej pozycji.
- Nie jestem zwierzęciem! Nie lekceważ mnie! - warknął wściekle, odzyskując oddech, który mu odebrało po tym kopnięciu w plecy i zaszarżował na Victora na trzech łapach z wyszczerzonymi zębami, by tuż przy wampirze stanąć na tylnych łapach. Korzystając z nabranego pędu, planował ręką zablokować trzymaną przez niego rurkę, a zębami sięgnąć do drugiego ramienia. Kosztowało go to sporo sił i coraz gorzej zaczął widzieć, ale walczył dalej. I to nie tylko z wampirem, ale również z samym sobą i swoimi słabościami.
Powrót do góry Go down
Charon

Charon

Liczba postów : 835
Punkty aktywności : 3341
Data dołączenia : 05/06/2019

Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 EmptyNie 09 Kwi 2023, 20:12

Victor zdecydowanie nie był przeciwnikiem pokroju tych z którymi walczył River. Nie ważne czy brało się pod uwagę ten magazyn... Czy walki uliczne w których tak się lubował. Owszem... Przed zmianą w wampira wychowała go głównie ulica, jednak teraz... Z tymi zdolnościami to zupełnie inna liga. Był wampirem... Przeszkolonym wampirem który od dzieciaka musiał siłą brać to czego potrzebował. I musiał przyznać... Miał trochę przyjemności z posyłania Rivera na deski.
- Nie lekceważę cię bo uważam że jesteś zwierzęciem. - odpowiedział z nutą... Lekkiego znudzenia w głosie i zastukał dwa razy swoją prowizoryczną bronią w podłogę
Wilkołak w swojej wilczej formie mógł dorównać prędkością i siłą wampirowi. Jednak River był okropnie rozkojarzony, ba! Zaślepiony, a do tego ranny i nie pełny. Poczekał na jego szarże i w pierwszej chwili chciał odbić jego pysk rurką niczym bejsbolista piłkę, jednak River zablokował cios ręką. Mogło się więc wydawać że to jego szansa... Tyle że wampir od razu zareagował chwytając drugi koniec swojej pałki drugą ręką i z całych sił pchnął nią w przód skoro i tak wilk ją trzymał do tego poranioną łapą... Proszę bardzo. Tyle że w efekcie sam środek metalu uderzył jednookiego idealnie między oczy podczas gdy wampir schylił się i wymierzył pięścią w splot słoneczny znów po tym znikając. Pojawił się siedząc na metalowych schodach prowadzących do biura.
- Lekceważę cię bo zwyczajnie postępujesz głupio. Tak ci zależy na tym żeby zdechnąć na tej misji? Wielkie mi bohaterstwo... Umrzeć można na setki sposobów i żadne nie ważne jak bardzo bohaterskie nie zmieni tego że śmierć krzywdzi osoby nam bliskie. Uważasz że śmierć Pana Roderyka uszczęśliwiła panienkę Virgo skoro zyskała wolność? Tak samo uważasz że uszczęśliwisz swoją żonę ginąc? Naprawdę tak zapewnisz jej spokój? - warknął i wstał gdyby jeszcze nie miał dość.
Cóż jeśli tego właśnie potrzebował to on chętnie obije mu mordę.
Powrót do góry Go down
Sponsored content




Magazyn 668 - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Magazyn 668   Magazyn 668 - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 

Magazyn 668

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 10Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

 Similar topics

-
» Magazyn 666
» Magazyn 667
» Magazyn 999
» Stary magazyn

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: Przedmieścia Venandi :: Dzielnica wschodnia: Melrose :: Stare magazyny-